Szczęśliwa siódemka

Gdy Mikołaj kończył pół roczku, miałam wrażenie, że czas tak szybko płynie. Nawet nie wiem, kiedy minął kolejny - siódmy - miesiąc. W czerwcu sporo się działo. Było upalnie. Większość dnia spędzaliśmy "na lufrach". Zaliczyliśmy też pierwszą wycieczkę do Warszawy. Drugą część miesiąca spędziliśmy u dziadków - tam to dopiero się działo. Tyle ludzi, tyle nowych miejsc i w końcu tyle nowych zabawek ;-) Musimy częściej ich odwiedzać, bo mam wrażenie, że Miki w towarzystwie znacznie szybciej się rozwija. W tym miesiącu mieliśmy też kolejny skok i jakieś wstępne objawy lęku separacyjnego. Ale jak to w życiu często bywa, trudności przychodzą i odchodzą. 


I tak, dla małego podsumowania...

PIERWSZY RAZ:
- byłem nad jeziorem, przespałem to co prawda, ale byłem,
- byłem na jagodach (babcia zrobiła mi pyszny kisielek),
- byłem na koncercie,
- byłem u koko ;-)
- kąpałem się bez płaczu, lubię się już pluskać, więc postanowiłem, że płakać będę tylko jak mnie będą wyciągać ;-)₩₩
- jadłem cukier na paluszku u mamy,
- piłem sok z arbuza - mniam mniam ;-)
- rozmawiałem z tatą przez kamerkę,
- byłem na spacerze bez mamy i taty,
- oglądałem mecz i kibicowałem ;-) (przez jakieś 5 minut, aż ta zielona trawa nie zaczęła mnie zwyczajnie nudzić!)

POTRAFIĘ JUŻ:
- przewracać się z brzuszka na plecy - nie robię tego często, bo pozycja samolotowa jest moją ulubioną, ale potrafię ;-)
- sięgam po zabawki, które są w pewnej odległości ode mnie, jeśli trzeba to tak długo się wiercę aż zaliczę obrót o 360° ;-)
- śmiać się w głos bez specjalnego rozśmieszania, teraz to ja często zaczynam akcję chichotków, ot tak bez powodu,
- przytulać się do mamy, gdy nosi mnie na rękach - robię wtedy taki wampirzy uścisk ;-)
- wytrzymać bez mamy dłuższy czas - raz zostawiła mnie na prawie 4 godzinki, bo poszła na wieczór panieński, a gdy wróciła nawet nie zauważyłem, że już jest ;-)
- podnosić się do siadania - w bujaczku siadam sobie bez problemu bo pupe mam w dołku, a w wózku kombinuję na wszelkie sposoby, żeby czegoś się złapać - tylko brzydka mama przypina mnie pasami i jest trudno ;-)

NADAL:
- zasypiam tylko przy cycusiu lub na rękach, mama może mnie zostawić ale gdy skończy się szum zazwyczaj automatycznie się budzę (czasami zasypiam bez szumisia ale wtedy wybudzają mnie odgłosy z domu),
- nie mam żadnego ząbka - wkładam do buzi już wszystko, nawet swoje stopy, ale nic nie pomaga, nie chcą się przebić...
- nie lubię się ubierać, a zakładać pampersa to już w ogóle - mógłbym latać z gołym siusiakiem cały dzień,
- piję mleczko mamy, ale już nie tak często jak kiedyś, bo jem też inne pyszne rzeczy - spróbowałem już większość warzyw i owoców, a także kurczaka, królika i łososia, lubię też wodę oraz soczki (jak dotąd najbardziej smakował mi taki domowy sok wyciskany z jabłek, nie zmarnowała się ani kropelka), mama czasem daje mi chrupki albo kawałek chlebka ale jestem taki nerwus, że odgryzam duże kawałki i doprowadzam ją do zawału, więc ostatnio jakoś przestała ;-)

I na koniec fotorelacja :-)

Na jagódkach, czarnych jagódkach :-)



Z dwiema mamami i ciocią ;-)

2 komentarze :

  1. To zdjęcie na jagódkach.. boskie! Rośnie mały przystojniak :) A czas - racja, bardzo szybko leci, miesiące uciekają jak szalone.

    OdpowiedzUsuń
  2. tyle mnie tu nie było, że aż się zszokowałam jak Miki urósł! I od razu ile nowych osiągnięć! Najbardziej zazdroszczę Ci tej z powrotem do domu po długim czasie i braku reakcji, dla mnie jest to niestety najbardziej uciążliwe bo już wychodząc gdzieś wiem, że jak się znów pojawię w pokoju/domu będzie masakra płacz i obraza na mnie że zostawiłam Em.

    OdpowiedzUsuń