W ostatnim czasie odwiedzając różne blogi, natknęłam się na mnóstwo postów dotyczących narzekania. Na różne tematy, ale narzekania. Jedni walczą z motywacją do odchudzania, nie umieją pogodzić się z tym, że ciało kobiety po ciąży się bardzo zmienia. Inni, że nie mają czasu na swoje hobby. Czy na to, że od nikogo nie otrzymują pomocy. Oh, temat naszych parnerów, mających czas na wszystko, to temat rzeka... Powodów do narzekania jest mnóstwo.
Sama też kilka dni temu miałam chwilę słabości i powiedziałam do narzeczonego, w przypływie spadku sił, że chciałabym tak na jeden dzień komuś oddać Mikiego i oddać się przyjemnościom. Zdziwił się ogromnie, bo to chyba pierwszy raz gdy coś takiego ode mnie usłyszał. Mam nawet wrażenie, że zdenerwowały go moje słowa, bo jak to - jaka matka może tak mówić? O swoim ukochanym dziecku? No jaka?
Sama też kilka dni temu miałam chwilę słabości i powiedziałam do narzeczonego, w przypływie spadku sił, że chciałabym tak na jeden dzień komuś oddać Mikiego i oddać się przyjemnościom. Zdziwił się ogromnie, bo to chyba pierwszy raz gdy coś takiego ode mnie usłyszał. Mam nawet wrażenie, że zdenerwowały go moje słowa, bo jak to - jaka matka może tak mówić? O swoim ukochanym dziecku? No jaka?
Otóż, jak tak się przyglądam, to chyba KAŻDA... Nie wierzę w idealne macierzyństwo. W dzieci wiecznie grzeczne, ułożone i do tego taaaakie mądre. W matki wyspane, zadbane i oddające się czynnościom domowym i okołodziecięcym z bananem na ustach. No po prostu nie wierzę. Zatem w matki, które nie narzekają również. Chyba, że tak bardzo boją się opinii innych, że ze swoją frustracją zostają same i tak duszą ją w sobie.
To, że narzekamy, buntujemy się wiąże się z tym, że chcemy się rozwijać, zmieniać a to chyba dobrze. Tak przynajmniej ja to widzę.
Pozwólmy sobie więc na te chwile marudzenia - mamy do nich prawo. Pamiętajmy jednak, żeby te słabości nie zdominowały naszego życia, bo żadne dziecko nie chce wiecznie zmanierowanej i skwaszonej mamy. Szczęśliwa mama to przecież szczęśliwe dziecko.
Moje dziecię nie jest słodkim bobaskiem, które przez godzinę bawi się swoimi rączkami a następnie przez kolejną nóżkami. Nie. Ono potrzebuje zmieniać zabawkę co 3 minuty i to najchętniej gdy w między czasie wezmę, przytulę i ucałuję. I robię to. Chociaż mogłabym zamiast tego pomalować paznokcie, ułożyć włosy i zrobić make up. Po ciąży szybko zrzuciłam zbędne kilogramy i to nawet z nadwyżką. Co z tego, skoro wiem, że nic nie jest mi dane za zawsze. Nie przejmuję się tym. Fizyczność nigdy nie była dla mnie większym problemem i powodem do narzekania. Czas dla siebie? Jest go mało. Nie mogę poczytać książki, obejrzeć w spokoju ulubionego serialu. Jest mi z tym czasem ciężko. Brakuje mi tej spontaniczności, która kierowała nami jeszcze z rok temu. Jednak gdy przypomnę sobie tamte chwile, to wcale nie byłam taka szczęśliwa - czegoś mi brakowało. Nie wiem czy chodziło właśnie o dziecko, czy może o coś innego. Jednak pustkę czułam. Tak samo jak teraz, czegoś brak, do końca nie wiadomo czego...
W powietrzu czuć już jesień. Jest zimno. Dzisiaj większość dnia padał deszcz. Z przerażeniem myślę o tym, że skończą się nasze spacery kilka razy dziennie. Zacznie się siedzenie w domu. A wraz z nim na pewno kolejne narzekania. Jestem na to przygotowana, chociaż będę pracować by było ich jak najmniej.
Do pracy wracam dopiero na wiosnę i chcę ten czas, który nam został, wykorzystać jak najlepiej. Później będę narzekać, że tak mało mam go dla Mikiego. Że nie wykorzystałam dobrze tych chwil razem.
I taka puenta na koniec: Tak źle, tak niedobrze! Zawsze czegoś nam będzie brakowało.
I kilka zdjęć mojego śmieszka.
Uwieczniony moment, w którym pierwszy raz samodzielnie usiadł. Nie wiem, kto był w większym szoku, On czy ja ;-)
Koszulka, prezent od taty :-)
Buziaczki :-*
O tak, od czasu do czasu trzeba sobie ponarzekać, a nawet poużalać się nad sobą, byle nie za często. Znam jednak ludzi, którzy nigdy z niczego nie są zadowoleni i narzekają na wszystko i wszystkich, wiecznie szukają dziury w całym, zwykle ją znajdując. Tacy ludzie mogą obrzydzić nam życie. Jednak mimo wszystko na co dzień lepiej być optymistą, który cieszy się z byle czego i wiecznie ma uśmiech na pysku. Nie rozumiem dlaczego spacery miały by się skończyć wraz z latem? Wiadomo, że gdy chłodno, to nie można całe dnie siedzieć na zewnątrz, ale spacerować można nawet w deszcz. Dzieci to lubią :-) Co zaś do dzieci, które są słodkimi grzecznymi aniołkami, to zawsze twierdziłam, że to musi być okropnie nudne mieć takie dziecko, które leży lub siedzi spokojnie całymi godzinami zajmując się zabawkami, a potem jako większe ładnie je, nie bałagani, nie rysuje po ścianach, nie wspina się na szafki, nie wywala majtek z szuflady ani nie paraduje w biustonoszach na głowie przed gośćmi, a w końcu staje się ułożonym nastolatkiem, który dobrze się uczy, nie pyskuje, ani nie mamrocze pod nosem, nie zostawia pod łóżkiem skórek od banana ani kanapek, ściele łóżko co rano i nie spóźnia się do szkoły. No chyba bym umarła z nudów mając takie dzieci. Może i nie mam czasu dla siebie ani dla męża, może padam na pysk ze zmęczenia, ale za to wiem, że żyję i że jestem mamą :-) Pozdrawiam i zapraszam do mnie w wolnej chwili ;-) http://belgianasznowydom.blogspot.be/
OdpowiedzUsuńmoże czytamy te same blogi bo mnie naszła dokładnie ta sama refleksja :D do dziecka trzeba sie uśmiechać i być w dobrym humorze, a że zwykle towarzystwa w ciągu dnia brak, wylewa się wszystko na blogi. Wszystkie negatywne emocje, których przecież w macierzyństwie tak wiele - te frustracje, rozczarowania, zmęczenia i samotności.
OdpowiedzUsuńZupełnie normalna, ale i potrzebna rzecz. Tylko.. żeby przypadkiem nie pisać tylko o tym, bo powstanie nam jakis salon depresantów.
Każdy po upadku, powinien dodać jeden post o wzlocie - za karę ;)
Heh... Zgadzam się ze wszystkim - mogłabym się po prosty pod tym podpisać.
OdpowiedzUsuńŚwięta racja! Narzekać też czasem wolno, bo przecież śiat nie jest idealny..my też.. Trzeba dać upust złym emocjom..
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://sylwiaidzieci.blogspot.com/. Obserwacje, komentarze mile widziane:)
Witaj w klubie!!!! Jakbym o sobie czytala!!! I jeszcze dopisalabym ze ja to momentami mam ochote uciec do jakiejs pustelni bez zasiegu ;)!!
OdpowiedzUsuńDo pracy wracam juz za miesiac. Niby sie ciesze no ale.... Zawsze jes ale ;)
Miki to slodziak, chyba lubi zdjecia co??:)