Gdzie się podziałeś Mały Okruszku?

Gdy byłam w ciąży często słuchałam taką piosenkę, kołysankę i Mikusia w brzuszku nazywałam Małym Okruszkiem. Jak teraz przyglądam się temu Cudakowi, stwierdzam, że ani nie jest On już taki mały ani tak kruchy. Ostatni miesiąc był czasem ogromnych zmian.

Przez długi okres Mikołaj przemieszczał się tylko na brzuszku, czołgał się za to jak zawodowy żołnierz. Aż pewnego dnia coś w nim zatrybiło i zaczął raczkować. Od tego momentu leżenie na brzuszku jest tak samo denerwujące jak na plecach. Jedyna słuszna pozycja to ta w ruchu ;-) A ponieważ razem z raczkowaniem nauczył się podciągać, muszę mieć oczy dosłownie dookoła głowy. Potrafi wstać wszędzie, nawet przytrzymujac się ściany. Raz nawet wspiął się po poduszkach na łóżko i sunął w ekspresowym tempie w stronę przepaści - całe szczęście, że mam refleks. Gdyby nie kojec stojący w salonie, nie wiem jak dałabym radę ugotować obiad (cały parter jest wypłytkowany i nie wyobrażam sobie puścić go luzem bez asekuracji).

Nie tylko to się zmieniło. Miki jest jakiś taki rozumny. Reaguje gdy go zawołam, a gdy mu czegoś zabraniam to usmiecha się od ucha do ucha, tak jakby myślał "yhy i tak cię nie posłucham, możesz sobie gadać" ;-) Nasze zabawy i przytulaski są coraz bardziej świadome. Miki nauczył się bić brawo, co jest bardzo rozczulające. Od kilku dni macha również papa :-) Jesteśmy w trakcie nauki głaskania aja-aja ale bach-bach ewidentnie bardziej mu sie podoba ;-)

Coraz więcej również mówi. Do zestawu słów baba i ada dołączyła lala i tata. Mama dalej mówi, a raczej krzyczy gdy znikam mu z oczu lub gdy płacze - dobre i to ;-) Podczas zabawy wydaje również mnóstwo niezidentyfikowanych dźwięków - takie są najfajniejsze, gdyby się tak wsłuchać można wyłapać różne słowa, które wychodzą niechcący jak np. adhd :-)

Kwestia spania jest dalej tematem skomplikowanym. Szczególnie ostatnio - ja liczę na zęby, które nadal nie wyszły a wypatruję ich już od Wielkanocy, kiedy to ponoć wg pediatry ząbkowanie się zaczęło. Miki budzi się czasem co godzinę pfff albo i co pół. Czasem zaśnie przy cycusiu a czasem nawet bujanie i śpiewanie nie wystarcza. Ja energię czerpię z kosmosu, ale jakoś daję radę.

Nie sądziłam, że można kochać jeszcze bardziej, ale jednak można :-) Szczególnie teraz, gdy Miki coraz bardziej świadomie odwzajemnia emocje.

Mam cie!





Z ostatniej chwili:
Post zaczęłam pisać kilka dni temu. Od tego czasu Miki zdążył zadrapać sobie dłonie aż do krwi. Niestety znowu pojawiła się wysypka alergiczna, tym razem gorsza niż wcześniej - dostaliśmy od lekarza mocną (i drooogą) maść, która ma pomóc. A ja, niestety, znowu przechodzę na dietę bez nabiału :-/ Podobno to od tego nasze nocki są takie ciężkie - bo zębów pani doktor nie widzi, mam nie wypatrywać narazie...


2 komentarze :

  1. Biedne Maleństwo, dzieci nie powinny cierpieć z powodu alergii i chorób :<
    A co do nocek to ojj znam to

    OdpowiedzUsuń