Tak nam mija miesiąc za miesiacem...

Miki skończył juz 11. miesiąc. Odliczamy dni do roczku. Do przyjęcia urodzinowego również ;-) 

Nie będę robić podsumowania, jak zdarzało mi się robić przy okazji kolejnych miesięcznic. Powód? Zmiany, które zachodzą teraz w zachowaniu Mikołaja są tak dynamiczne, że trudno określić czy papa nauczył się robić w 10. czy  może w 11. miesiącu. W każdym razie rośnie (raczej w długość) jak szalony, jest go wszędzie pełno, rozumie coraz więcej a przez cholerną-nikomu-niepotrzebną zmianę czasu, zamiast budzić się między 7 a 8, teraz budzi się o 6! Ot taki prezent dla mamy bez okazji...

A tak wyglądał nasz październik. Jak widać więcej czasu spędzamy teraz w domu. staramy się jednak nie nudzić :-)





Miki w nowych papuciach 

I sfatygowane papucie po dwóch 
dniach użytkowania ;-)


I jeszcze na koniec mała animacja - tak żeby było bardziej po Mikusiowemu, wszak On ciągle w ruchu :-)


1 komentarz :

  1. bez paputków ani rusz ;) u nas przynajmniej trochę neutralizują ślizganie się po parkiecie co zmniejsza Emilkową wypadkowość.
    Oby wraz ze wzrostem wzrastała też samodzielność w bytowaniu bez mamusi :))

    OdpowiedzUsuń