Tak, tak... wczoraj Mikiemu stuknęło pięć miesięcy. Dzień spędziliśmy na grillu więc świąteczny wpis dopiero dzisiaj. Swoją drogą zauważam ostatnio, że życie z dzieckiem wcale nie stawia aż tylu ograniczeń, trzeba tylko nauczyć się odpowiedniej logistyki :-)
Rodzinka w komplecie
Synuś nadal jest dzieckiem bardzo żywotnym. Mam wrażenie, że kręci się 24h/dobę - w nocy także. Nadal jego największym przyjacielem jest cycuś. Powoli oswaja się ze smoczkiem, służy mu jednak bardziej do gryzienia niż do ssania. Bicia z butelki nadal nie lubi. Trochę mnie to martwi, bo zbliżają się cieplejsze dni i bez wody ani rusz...
Główkę trzyma sztywno, czasem tylko mu się machnie. Bardzo chętnie obserwuje świat z pozycji siedzącej. Z podparciem siedzi dosyć stabilnie, bez podparcia składa się jak krzesło :-p Nadal najlepiej jest na rączkach ale potrafi też dłużej zainteresować się czymś na leżąco. Nasze nocki powinny być tematem tabu a pytania typu "przesypia już całą noc, prawda?" doprowadzają mnie do prawdziwego szału.
Podstawową nowością ostatnich dni (chociaż powinnam to zaliczyć do osiągnięć kolejnego miesiąca) jest rozszerzanie diety. Po wnikliwej obserwacji stwierdziłam, że Miki wydaje się być gotowy na pierwsze stałe posiłki. Na pierwszy ogień poszła marchewka. Wybrałam metodę tradycyjnych papek ze słoiczka ponieważ dziecię me nie siedzi stabilnie i mógłby mieć problem z samodzielnym operowaniem.
A co mnie skłoniło do takiej decyzji?
Od kilku dni Miki na widok nas jedzących przy stole aż cały się trząsł ;-) Wkładał rączki do naszych talerzy. Na widok łyżeczki zmierzającej w kierunku buzi otwierał usta i coraz częściej mlaskał i cmokał.
Czy decyzji nie żałuję?
Miałam pewne obawy, szczególnie w kwestii alergii. Na ten temat na razie nic nie mogę powiedzieć, bo jest za wcześnie. Przeczytałam jednak, że rozszerzanie diety alergików powinno się odbywać tak samo jak nie-alergików. A obserwować trzeba tak czy siak. Pierwsza łyżeczka Mikiemu zasmakowała. Oblizywał się i cmokał. Na koniec zaczął trochę pluć ale to chyba bardziej dla zabawy, bo uśmiechał się przy tym. Mimo sporego śliniaka i zabezpieczenia okolicy tetrowymi pieluszkami, body musiało iść do prania a leżaczek czeka na czyszczenie ;-) Mam nauczkę by do jedzenia zakładać gorsze ciuszki i samemu też nie stroić się zabardzo ;-) Jeśli wszystko dobrze pójdzie za kilka dni spróbujemy brokuły.
Wiem, że mleko matki to dla dziecka pokarm najlepszy i najnormalniejszy ale możliwość uczenia Mikiego nowych smaków jest dla mnie fascynującym przeżyciem :-)
Jedziemy na wycieczkę, bierzemi misia w teczkę...
Inspekcja u tatki w pracy
I heheszki z mamą
Cały czas wypatrujemy pierwszego ząbka, ale dziad robi nam na złość ;-)
Pięknego maja Wam życzymy! :-)
Śliczne to maleństwo i w ogóle fantastyczna rodzinka!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://kingakosciak.blogspot.com/
https://www.facebook.com/odkolyskibykingakosciak/?fref=ts
Mimo że metoda blw jest ostatnio w mega modzie ja jakoś też wolałam zacząć od papek i karmienia samodzielnie. Tym bardziej jeśli dziecko ma iść do żłobka, gdzie panie raczej nie chcą bawić się w takie eksperymenty z kilkadziesięcioma dziećmi (wiem bo słyszałam).
OdpowiedzUsuńNa wszystko przyjdzie czas, a narazie niech poznaje smaki i konsystencje :) Najważniejsze by smakowało!
Powodzenia :)
Ja tez daje papki, a kazdy kolejny sloiczek z miesiaca na miesiac jest mniej rozdrobniony. Na wszystko przyjdzie czas, smieje sie ze nasze blw to podawanie Tosi chrupka lub kromki chleba ;).
OdpowiedzUsuńDawno nie nie było. Ale chłopak pięknie wyrósł i super siedzi. Powodzenia w poznawaniu nowych smaków. My już mamy trochę za sobą. Jedzenie idzie nam idealnie. Gluten też już wprowadzony i niestety te wszędobylskie chrupki też - miło zajmują dziecko, ale czyszczenie po nich wszystkiego dookoła to ciężka sprawa :D
OdpowiedzUsuń