Pół roku jak jeden dzień

Dzisiaj nasze podwójne święto - Dzień Dziecka i pół roku Mikołajka.

Niech ten smoczek Was nie zmyli - służy on za gryzak ;-)

Czas tak szybko leci. Zawsze przed snem myślę sobie, że przecież dopiero wstawaliśmy. Nasze dni składają się już z pewnych rytuałów, może dlatego tak szybko mija jeden za drugim.

Wstajemy z łóżka około 7. Miki przeważnie jest wtedy w najlepszym nastroju, więc wygłupiamy się do woli. Przebieramy się i zmieniamy też pampersa. Po około godzince kładziemy się spowrotem na karmienie i drzemkę (co aktualnie ma miejsce). Trwa ona zazwyczaj około godzinki. Po przebudzeniu Miki bawi się na macie, słucha swoich ulubionych piosenek. Między 11 a 13 (w zależności od tego kiedy wychodzimy na dwór) jest czas na obiadek. Po powrocie ze spaceru (codziennie wychodzimy koniecznie chociaż raz) jest zawsze cycuś. Potem czas na zabawę, przytulanki itp. A około 16-17 podwieczorek - aktualnie Miki zajada się pysznymi morelami. Po podwieczorku często zadarza się, że potrzebna jest drzemka, chociaż na pół godzinki. Do wieczora czas mija nam albo na spacerze albo na zabawie. Przed spaniem jest kąpiel (nie codziennie, chociaż w te upały chyba musimy to zmienić) i kaszka. A już w łóżeczku cycuś na dobranoc. W nocy budzimy się kilka razy, zazwyczaj na chwilę.

Tak wygląda nasz dzień, w wielkim uproszczeniu. Wiadomo, że każdy jest inny a z tak małym dzieckiem ciężko wypracować stały, niezmieniający się harmonogram.

A jaki jest mój półroczny synek?

Jest dzieckiem wesołym, roześmianym ale w chwilach gdy mu coś nie pasuje, lub ma za mało uwagii bardzo szybko zmienia się w przylepę i marudę. Dalej niecierpi kąpieli i raczej nie lubi się przebierać (chociaż już nie krzyczy jak kiedyś). Zasypia albo przy cycusiu albo na rękach i nadal bardzo łatwo się wybudza. Przy noszeniu często wtula się w szyję jakby chciał ją całować - albo wbić swoje kły niczym wampir ;-) Lubi też jak się go całuje w brzuszek i w szyje, zanosi się wtedy aż ze śmiechu.

Weekend na mazurach - egzamin przed wakacjami zdany :-)

Miki waży około 7kg, a długi jest że heeeej ;-) Dokładnie sprawdzimy to za 2 tygodnie na kolejnym szczepieniu. Od jakiś dwóch tygodni w użyciu są ubranka 74. 68 powędrowało do kartonu "dla braciszka lub siostrzyczki" :-)

Ząbków jeszcze nie ma, wypatrujemy je każdego dnia. Buźka nabrała rumieńców od słoneczka a włoski na główce rosną i dalej są wyraźnie w mamę - blond. Oczy niebieskie i nadal bardzo duuuże.

Dalej karmimy się maminym mleczkiem. W ciągu dnia Miki dostaje trzy stałe posiłki. Na obiad i deserek zjada przeważnie po pół słoiczka. Z kaszką jest różnie, w zależności od nastroju. Na razie używamy bezglutenowy Sinlac, bo zwykły kleik ryżowy na Nutramigenie nie podpasował nic a nic. Kilka razy Miki dostał też chlebek do ręki i trochę go pomoczył w buzi. A chrupki kukurydziane na razie go denerwują, bo się przyklejają do ust ;-) Jako przekąskę pomiędzy posiłkami zamierzam wprowadzić warzywa i owoce z kawałkach. Mam już poleconą siateczkę i nie zawacham się jej użyć ;-) Więcej zostanie pewnie rozgniecione niż zjedzone, dlatego wprowadzam to tak dodatkowo. Gdy Miki już stabilnie usiądzie w krzesełku do karmienia spróbujemy blw. Aaa no i woda - Miki uwielbia smak wody... tylko niestety nie umie jej pić. Z kupka niekapka wszystko mu wypływa, butelki nie umie ssać. Najchętniej piłby z małego kieliszka lub miseczki ale mlaska wtedy jak kot pijący mleczko ;-) Zakupiłam doidy cup, więc zobaczymy czy zatrybi.

Uporaliśmy się tfu tfu z wysypką. Skóra jest wyraźnie ładniejsza, lekko przesuszone są tylko łydki. Czasami coś pojawi się na policzku ale raczej szybko znika. Dosyć ostra reakcja alergiczna pojawiła się po wprowadzeniu banana, co potwierdzałoby moje wcześniejsze przypuszczenia. Spotkałam się w internecie z artykułem nt odchodzenia od diet eliminacyjnych i muszę to przedyskutować z alergolog. Kusi mnie już coraz bardziej żeby zjeść sobie jakiś dobry jogurcik, na kanapkę położyć pomidora a do herbaty zjeść dobre ciacho z czekoladą. Kusi mnie kusi, ale jednocześnie się boję. Bo jak wystąpi jakaś reakcja to znowu będę się zastanawiać od czego - czy od mojego pokarmu, czy może od wprowadzonych posiłków do diety Mikiego. Ehhh ciężka sprawa. A ja już jestem taki cykor.

I wiecie co? Nie sądziłam, że dojdzie do tego tak szybko ale kryzys pociążowy i poszpitalny chyba minął. Bo zaczynam dopuszczać do siebie myśli o rodzeństwie dla Mikołaja... :-)

4 komentarze :

  1. Świetne to pierwsze zdjęcie!:) Najlepszego dla maluszka. Bardzo podobał mi się opis waszego dnia, mam nadzieję, że jak mój maluszek się pojawi to też będzie to tak bajecznie wyglądało:) A z tym przebieraniem to przyznam, że nigdy nie spotkałam dziecka które to lubi;) Pozdrawiam Was ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sto lat Mikolaj!!! Buziaki z okazji dnia dziecka ;*

    A kryzysy kazde kiedys mijaja, moj tez minal po polowie roku z Tosia... To taka magiczna liczba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Buziaki dla Mikiego. Uwielbiam was czcytac!<3 Moja mala 1.06 skończyła 5m. Czas leci strasznie szybko ze czasami płakać mi sie chce że to już nie wróci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sto buziaków dla półroczniaka! :)

    OdpowiedzUsuń