Wspominałam ostatnio, że na Święta wybieramy się w moje rodzinne strony. Cieszę się na ten wyjazd strasznie, szczególnie, że dawno nie byłam w DOMU. Wcześniej udawało mi się kilka razy w roku wygospodarować troche wolnych dni, by wsiąść w pociąg i pojechać. Teraz, z przyczyn oczywistych, nie jest to już takie proste. Dlatego tymbardziej się cieszę. A dodatkowo zawitała do nas wiosenka i humorek od razu się poprawił.
Stresuje mnie trochę cała logistyka tego "przedsięwzięcia". Nie wiem co mam ze sobą zabrać, żeby niczego nam nie brakowało. Najchętniej spakowałabym całą szafę z ubrankami - tak na wszelki wypadek. I zabrała wszystkie akcesoria - bo a nóż coś się przyda. Tak samo zabawki - nie wiadomo którymi Miki akurat zechce się bawić. Masakra! Na początku planowałam zrobić sobie listę ale stwierdziłam, że to bez sensu. I tak trzeba spakować prawie wszystko...
Kolejna niewiadoma - podróż. Zajmie nam pewnie dobrych pare godzin. Jeśli Miki będzie spał w samochodzie tak dobrze jak zwykle, to wystarczy go ze 2 razy obudzić na karmienie (karmienie w samochodzie już przećwiczyliśmy i jest ok). Problem tylko pojawia się z przewijaniem - z rana Miki strzela kupki seryjnie (oczywiście każdą do świeżego pampersa). Nie wobrażam sobie jak tego mojego rozbrykanego dzikuska przewinąć na tylnym siedzeniu samochodu - to misja niewykonalna. Będziemy więc zapewne gośćmi wielu stacji benzynowych ;-) Podobno przewijaki są już standardem w większości z nich - oby!
Zauważam właśnie największy plus karmienia piersią - mleczko jest zawsze pod ręką i to cieplutkie, gotowe do podania. To samo ze wspólnym spaniem, nie musimy organizować żadnych łóżeczek - jeśli my mamy gdzie spać, to i Miki ma.
Ciekawa jestem jak Miki zareaguje na dom pełen ludzi. Przyzwyczajony jest raczej do tego, że większość dnia spędzamy we dwójkę. Lubi bardzo towarzystwo i nawet domaga się uwagii gdy za długo zostaje sam. A więc w otoczeniu wszystkich babć, dziadków, cioć i wujków powinien się czuć jak ryba w wodzie :-)
Rzeczywiście przewijaki goszczą teraz chyba w większości stacji. Co prawda są strasznie twarde, plastikowe (idź zawsze z jakimś kocykiem pod pupę). Podróż na pewno minie tak, że nie będziesz wiedzieć kiedy :) weź tylko te zabawki, które są najczęściej w użyciu, to wystarczy. Nowość w postaci otaczającego Mikiego tłumu osób na pewno zastąpi te, które zostawicie.
OdpowiedzUsuńMy jakoś sobie daliśmy radę przewinąć w samochodzie. :) Ja też mam przed sobą podróż i to samolotem i kompletnie sobie tego nie wyobrażam, ale mam jeszcze miesiąc na przygotowania. :)
OdpowiedzUsuńmy to nawet mając obie pary rodziców w mieście jeździmy z dwiema siatami :D Najgorzej jest zwsze z ciuchami i zabawkami, bo faktycznie- w podróży to co jest ulubione zawsze okazuje się NUDNE, a zabawka dotąd niezauważana okazuje się najlepsza! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w podróży !!
http://tenmalywielkiczlowiek.wordpress.com