W ciąży bardzo chętnie czytywałam różne poradniki, odwiedzałam regularnie stronki parentingowe, słuchałam opowieści mądrych mam z doświadczeniem. Wiedzę zebrałam przeogromną. Czekałam więc z niecierpliwością aż będę mogła przejść od słów do czynów... I oto co mnie spotkało po drugiej stronie lustra.
Dziecko wcale nie śpi te 16-20 godzin na dobę. Przynajmniej nie moje. Mam wrażenie, że Miki czuwa cały dzień, a śpi tylko wtedy gdy cycuś jest blisko, na wyciągnięcie ręki - i to dosłownie. Wybudza go każdy głośniejszy dźwięk, rączki idą w ruch i jest bek... bo mamy nie ma obok.
I w takich sytuacjach przydaje się jedna z metod dr Karpa - spowijanie. Jest to jedyny sposób żeby Mikołaj przespał dłużej niż pół godziny - przy dobrych wiatrach mogę ugotować obiad, zrobić pranie, posprzątać (oczywiście nie wszystko na raz, nie ma tak dobrze).
W nocy ze spaniem sytuacja wygląda trochę lepiej, bo możemy pospać nawet ze trzy godzinki bez pobudki (czasem i bez kokonu, szok). Niestety przepłacamy to przeważnie przemoczonym pampersem i mokrymi śpioszkami (a jeśli nawet nie, to i tak fontanna zrobi swoje, bo przecież jedno ubranko na noc to za mało...). Zbieram więc wtedy w sobie wszystkie pokłady siły i miłości, i przebieram Malucha z nadzieją, że zaśnie od razu gdy poczuje suchą pidżamkę. Nie, nie, nie... Zazwyczaj tak się wtedy rozbudza, że tańcujemy ze sobą około dwie godziny. Są wtedy i marudzenie i płacz, ale też uśmiechy i oczy wielkie jak 5 zł. Całe szczęście rano jakoś zapominam o wszystkich nocnych mękach i z nową energią zaczynamy nowy dzień (skąd ta energia się bierze to nie mam pojęcia...).
"Po karmieniu odłóż dziecko do łóżeczka"... Taaaaa. A co jeśli dziecko przy karmieniu zasypia a wzięte na ręce od razu się przebudza? Wtedy dziecka nie odkładaj, skul się na krawędzi łóżka i przytul do niego. Pocieszny widok, tylko niestety pozycja dość nie wygodna... Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Motywacji dodaje mi fakt, że wszystko kiedyś musi minąć. Pierwszy miesiąc przeleciał nam jak błyskawica, więc i kolejne tylko śmigną. Będziemy się więc w końcu cieszyć widokiem śpiącego Mikusia w swoim łóżeczku.
Jestem perfekcjonistką i lubię mieć wpływ na wszystko co mnie dotyczy. Dlatego też już od dawna studiowałam zalecenia dietetyczne dla matek karmiących. Wydawało mi się, że gdy będę przestrzegać podstawowych zasad, to mój Maluszek będzie zdrowy i szczęśliwy. A tu kolejna niespodzianka. Zwracam dużą uwagę, na to co jem jednak Miki i tak cierpi z powodu brzuszka... Jest to więc kolejna rzecz, na którą wpływy nie mam. Wiem, że jest to kolejna rzecz, którą trzeba przeczekać ale serce pęka gdy widzę jak się zwija z bólu gdy bączki nie chcą się wydostać na zewnątrz. W przypadku napadu bólu znowu pomaga spowijanie. Szum również jest pomocny, jednak sam nie daje takiego efektu. Miki pod choinką znalazł Szumisia więc zaprzyjaźniamy się z nim, pan kurier ma dzisiaj nam przywieźć teź otulacz do kompletu - zobaczymy jak się sprawdzi cały zestaw.
Aż ciekawa jestem co jeszcze mnie zaskoczy. Życie jest pełne niespodzianek...
A tak na zakończenie wierszyk, tak mi się przypomniał :-)
Bączek, bączek, bączek
Nie ma nóżek ani rączek
Po co trzymać go w pupie
Niech se lata po chałupie.
Piękny wierszyk ;D
OdpowiedzUsuńU nas w dzień było lepiej jak synek był mały. Potrafił trzy godziny spać jak zabity. A noce? U nas się nic a nic nie zmieniły :)
Słyszałaś o czymś takim jak "daszek na ptaszek" ? Kładzie się taki daszek, żeby uniknąć fontanny przy przewijaniu :)
OdpowiedzUsuńCo do diety - naprawdę nie istnieje nic takiego jak dieta matki karmiącej, Twoj pokarm pochodzi z krwi, nie z żołądka, dlatego możesz stawać na głowie a kolki niestety skończą się dopiero, gdy Maluszek nauczy się pić bez łykania powietrza. U nas nie pomagały nawet niemieckie krople, przeszło dopiero koło drugiego miesiąca gdy córka zaczęła sprawniej jeść. Gdy już zaczęło być super bezbólowo zaczęły nam wychodzić zęby... Nie ma ani jednego jeszcze, a krzyk z bólu rozdziera mi serce prawie co wieczor :(
Wiem, że kolki to naturalny stan rzeczy i nie ma się na nie wpływu. Jednak nie chce mi się wierzyć, że dieta w ogóle nie ma znaczenia. Bo jak inaczej wytłumaczyć różne alergie u dzieci?
UsuńMoja mala prze pierwsze 3 miesiace tak slabo sypiala w dzien. Potem jakims cudem sie to poprawilo i mamy teraz 3 drzemki. Raz po pol godziny tylko raz godzinne...nie wiem od czego to zalezy. Zadne otulacze nie dawaly rady ;).
OdpowiedzUsuńNiestety takie zderzenie z rzeczywistoscia jest najbardziej szokujace...ale czas tak szybko plynie i nawet sie juz o tym nie mysli. Tylko na autopilocie do przodu ;)
Moja mała w dzień też słabo śpi. Czasem przyśnie na spacerze, ale kiedy chcę ją normalnie odłożyć do łóżeczka, bo też zasypia przy jedzeniu to od razu się budzi. W nocy pomaga spowijanie w dzień jakoś nawet to nie pomaga.I tu pomaga mi chusta. Zawijam sobie mała i mam ją ciągle przy sobie ona przeważnie zasypia a ja mam czas żeby zająć się sprzątanie i tak dalej. Chusta to mój nowy przyjaciel. :) A co do karmienia. Mi każdy mówił, że muszę uważać co jem bo małą będzie bolał brzuszek. A okazuje się, że jem wszystko a małej nic nie jest, więc to chyba zależy od dziecka. Ja jak byłam mała byłam na modyfikowanym bo moja mama nie mogła karmić a i tak miałam straszne kolki więc chyba nie ma reguły. :)
OdpowiedzUsuń