Spokojnie, tylko w filmach takie historie :-)
Wczoraj byliśmy na szczepieniu. Ale może najpierw o tym co działo się rano. Tatko został pierwszy raz sam z synusiem. Miałam co do tego pewne obawy, bo jak dotąd boi się jeszcze go przebierać (ten płacz go zawsze paraliżował). Około godziny 7 wyszłam by się zarejestrować do poradni K. Wróciłam po 30 minutach. Na wejściu powitał mnie płacz. I tylko słyszę jak tatuś mówi "ale wstyd". Ponoć wcześniej Miki nie płakał, zaczął chwilę przed moim powrotem. Przed 10 tatko mógł się wykazać kolejny raz - wyszłam na wizytę (wszystko jest dobrze, tylko ranę po cięciu mam sobie smarować). Wróciłam po godzinie - wchodzę, cisza. Na podłodzę porozrzucane samochodziki (faceci!), a Miki z tatą siedzą sobie w fotelu i słuchają muzyki. I to wcale nie kołysanek, czy klasyki - składanki hitów ze Spotify :-) Mikołajowi bardzo się podobają takie nowocześniejsze melodie, przeżywa każdą nutę :-) Uważam więc, że egzamin zdany na 5 z minusem - bo pampers z kupą był niezmieniony ;-)
W trakcie badania lekarskiego przed szczepieniem Mikiemu tak się podobało, że nawet się uśmiechał. Nie przeszkadzało mu rozbieranie, ubieranie itp. Pielęgniarka nawet się śmiała, że tak mu się u nich podoba, ale że nie chcą go gościć zbyt często.
Planowaliśmy dokupić dwie dodatkowe szczepionki. Jednak po rozmowie stanęło na tym, że wykupujemy pakiet 5 w 1 i rotarix. Na pneumokoki zaszczepimy przy następnej wizycie. I nie żałuję decyzji - już te dwa wkłucia były dla Mikiego strasznym przeżyciem. Pewnie wytrzymałby i kolejne, ale ja chyba już bym pękła. A i tak miałam płacz na końcu nosa. Wykupiliśmy maść na wysypkę i pojechaliśmy do domu. Mikołaj zasypia na sam widok samochodu, ale nie dałam mu za długo pospać. Musiałam go podkarmić i po chwili jechaliśmy do poradni preluksacyjnej (wcześniej nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje). Tym razem czekała nas dłuższa droga (do przychodni rodzinnej mamy 3 minuty, do preluksacyjnej około 30). Miki obudził się tylko na chwilę, na czas badania i ubierania. Ogólnie jestem bardzo niezadowolona z wizyty - trwała 2 minuty, łącznie z rozebraniem. Dostaliśmy kartkę z wynikiem badania i już. Nawet nikt z nami nie porozmawiał - taka masówka :-/ Za dwa miesiące powtórka...
Zahaczyliśmy też o supermarket - w końcu sama zrobiłam zakupy, robienie list już mnie zaczęło wkurzać. Miki cały czas słodko spał w wózku zakupowym - w foteliku oczywiście ;-)
A wracając do tytułu posta - od wczoraj Miki się zmienił. Nie wiem czy to skutek uboczny szczepionki, czy po prostu dorasta ;-) Od wyjścia z poradni usłyszałam jego płacz może z dwa razy :-o Jest tak spokojny, że nie przypomina w ogóle tej marudy sprzed kilku dni. Nawet przewijanie sprawia mu radość, a wcześniej był ryk na całe osiedle.
Byłam nastawiona na kolejną nieprzespaną noc, szczególnie że wiem jak ciężko niektóre dzieci przechodzą szczepienia. A tu niespodzianka - obudziłam się wyspana. Chyba pierwszy raz od... od porodu?! Miał coprawda lekki stan podgorączkowy, jednak zwalczał go sam i nie potrzebny był czopek. Budził się średnio co dwie godziny, podjadał trochę, wypluwał cycusia i zasypiał. Mówię Wam, ktoś go podmienił ;-)
Mam nadzieję, że kolejny post nie będzie o tym, że zwrócili mi moją Marudę ;-)
P.S. Wiecie co Tatusiowi sprawiło wczoraj największą radość? Parkowanie na miejscu dla matki z dzieckiem :-D Na jego twarzy było widać dumę!
Moze Maluszek przeszedl jakis skok??? I teraz bedzie juz tylko spokojny, a jego placzliwosc byla wywolana wrazliwoscia na bodzce zewnetrzne ;). Trzymam kciuki za to!!! Bedzie lepiej ( a nie gorzej jak to zyczliwi mowia) wiem po sobie i Antoninie :)!!
OdpowiedzUsuńWięc było zupełnie odwrotnie jak u mnie. Teraz będzie już może tylko lepiej. :) Tego wam życzę :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że tata się wykazał. Teraz możesz go częściej wykorzystywać ;)
OdpowiedzUsuńNo badani bioserek tak niestety wygląda. Szybka akcja, bo za drzwiami koljne maluchy czekają. Ważne,że wszystko w porzadku. A wy na rotawirusy mieliście zastrzyk? Bo moje obydwie córki tą szczepionkę dostaly dosustnie. A co do zmiany.. to u nas też po szczepieniu zawsze ze dwa dni większego spokoju i odsypianie wrażeń :) Poza tym to już ten wiek że młodzieniec zmienia sobie "obowiązki" dnia :) U nas też dwa dni ciągleg płaczu i nie spania, a potem tydzien spokoju i snu, że aż coś zrobić można. Jak juz sie ucieszę,że dziecko mi się naprawiło, znowu wraca to co było :)
OdpowiedzUsuńNa ratawirusy było doustnie, reszta w dwóch zastrzykach.
UsuńU mnie jest trochę inaczej - dwa dni spokoju i snu a tydzień płaczu i niespania. Ale liczę, że nadejdą lepsze czasy :-) Szczególnie, że to rozdrażnienie wynika prawdopodobnie ze swędzącej wysypki, a ona przecież w końcu musi minąć. Szczególnie, że stosuję dietę eliminacyjną.
Tylko się cieszyć, że Miki się uspokoił. Jeśli chodzi o parkowanie to mój mąż wykorzystuje miejsca dla kobiet w ciąży i jest zadowolony, że może z niego skorzystać jak jeździ ze mną bo są zawsze wolne :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki, aby Miki został taki podmieniony jak najdłużej! ;-)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji serdecznie zapraszam do konkursu na moim blogu, w którym do wygrania jest aspirator dla dziecka! Więcej informacji TUTAJ. :)