Co chwilę coś...

Dzisiaj nadprogramowa wizyta u lekarza. Od kilku dni ból z lewej strony pleców nie daje mi spać po nocach. Prawdopodobnie lekka infekcja pęcherza się rozhulała i przeniosła wyżej, na nerkę :/ Badanie moczu niestety kiepskie, więc czas na antybiotyk... Jeśli sytuacja nie poprawi się do środy, czeka mnie szpital... Mam nadzieję, że obejdzie się bez tego. Mimo kiepskiej diagnozy, ulżyło mi, że u Mikusia nic się złego nie dzieje. Ładnie rośnie i ułożony jest prawidłowo. Ma sporo miejsca, więc dużo się rusza - odczuwam to zresztą co chwilę :-)

Nie zostało więc nic innego jak czekać... najpierw do środy, później do listopada.
Nie mogę się już doczekać pierwszych płatków śniegu ;-)
Czytaj dalej

Matka idealna?

Usłyszałam ostatnio od bliskiej koleżanki, że ja to na pewno będę matką idealną... Że nie widziała nigdy kogoś, kto tak przeżywa i tak się cieszy z oczekiwania na dziecko. Zapadły mi te słowa w pamięci. Z jednej strony ucieszyłam się, że ktoś tak o mnie myśli. Z drugiej jednak, uświadomiłam sobie, jaka odpowiedzialność teraz na mnie spoczywa. Już sama ciąża potrafi być strasznie frustrująca, bo przecież wszystko co robię ma jakiś wpływ na dziecko.

Po każdej większej aktywności (np. po wieszaniu prania, gotowaniu obiadu itp.) mam wyrzuty sumienia, że powinnam odpoczywać a nie bawić się w panią domu. Niestety nie mogę sobie pozwolić na to by tylko leżeć i pachnieć. Mieszkam w dużym domu - co prawda nie sama, jednak większość obowiązków domowych zawsze było na mojej głowie. Mam najmniej wymagającą pracę ze wszystkich, więc jakoś tak samo się ułożyło. Teraz jednak mam w nosie porządki. Ogarniam jedynie swoją najbliższą przestrzeń, bo nie lubię żyć w bałaganie. Marzę po cichu, żeby to w końcu ktoś zaopiekował się mną, a nie tylko żądał tego ode mnie...

A jaką matką chciałabym być? Moja mama nie była idealna, ja też nie będę - wiem to. Matki idealne po prostu nie istnieją!
Chciałabym być po prostu najlepszą matką, jaką mogę być. Chciałabym, żeby mój synek miał wszystko, czego będzie potrzebował. Zarówno w sferze materialnej, ale przede wszystkim w sferze uczuć. Kocham go już najbardziej na świecie, nie wiem co będzie gdy przytulę go pierwszy raz. Mam w sobie takie pokłady miłości, że bez trudu mogę ją rozdzielić pomiędzy dwóch mężczyzn mojego życia. Będę popełniać na pewno wiele błędów, bo kto ich nie robi. Chcę po prostu by mój Maluszek był szczęśliwy. Banał - ale przecież chyba o to w życiu chodzi. O szczęście.
Czytaj dalej

Moja stara - nowa pasja...

Dzisiaj będzie nieskromnie - będę się trochę chwalić. Mam obecnie nadmiar wolnego czasu a do tego ogarnęła mnie jakaś energia twórcza. Kartki nie są jeszcze dokończone, brakuje m.in. napisów, ale i tak uważam, że są niczego sobie ;-)






A teraz może trochę o tym, co u Nas...

W środę byłam na co miesięcznej kontroli. Maluszek rozwija się prawidłowo. Zapowiada się na szczupłego i wysokiego chłopaczka - to po mamusi :-) Ja dalej mam słabe wyniki krwi i moczu. Przede wszystkim brakuje mi żelaza i przyplątała się lekka infekcja pęcherza. Faszeruję się żurawiną, zarówno w formie tabletek jak i naturalnej (mamusia poratowała słoiczkami z  tegorocznych zbiorów). Dalej słabo przybieram na wadze, ale nie mam się tym martwić. Widocznie taka już moja uroda. Dopóki Mikusiowi to nie szkodzi, to ja nie mam nic przeciwko ;-) Brzuszek rośnie i rusza się w każdą stronę. 
Lekarz w gratisie zaprosił mnie do gabinetu prywatnego na badanie USG 3d (chciał wypróbować nowy sprzęt, a ja posłużyłam za modelkę - królika doświadczalnego ;-) ) Stąd wiem, że Maluszek jest bardzo ruchliwy, potrafi zmienić pozycję o 180 st. w ciągu doby (w środę leżał sobie na boku z  główką po mojej lewej stronie, w czwartek główka była już po stronie prawej).
Mam nadzieję, że nie zmienię zdania do samego końca, ale trafił mi się SUPER HIPER fajny lekarz prowadzący. Różne opinie krążą o nim "po mieście", ja jednak mogę go tylko chwalić. I oby tak dalej...

Odwiedziłam także oddział położniczy. Porozmawiałam trochę z oddziałową nt. spotkań Szkoły Rodzenia. Nie wiadomo czy coś z tego wyjdzie, bo aktualnie nie ma zbyt wiele chętnych kobiet. Położna jednak mnie uspokoiła, że w każdej chwili mogę przyjść i porozmawiać nt. swoich obaw i wątpliwości. Dała mi także kilka ulotek odnośnie metod uśmierzania bólu, które stosuje się w szpitalu w trakcie porodu. Jestem bardzo mile zaskoczona tym spotkaniem - spodziewałam się raczej służbowego podejścia i byle jakiej rozmowy. Pani położna była rzeczowa ale przy okazji bardzo sympatyczna i wyrozumiała dla moich lęków. 

Ostatnio zaczęłam się stresować porodem, a te wszystkie miłe sytuacje, które ostatnio się wydarzyły, jakoś mnie uspokoiły. I o to przecież chodzi :-)


Czytaj dalej