Wszystko mija

Jakoś mi się ostatnio nie chce pisać. Prawda jest też taka, że coraz mniej mam chwil, kiedy mogę pisać...


Mikołaj jest coraz bardziej ruchliwy, czołga się po podłodze jak żołnierz i powoli próbuje raczkować. A więc większość dnia spędzam na pilnowaniu, żeby nie nabił sobie guza ani nie zaplątał się w jakieś kable. Technika przyciąga go jak magnez i już nie wystarcza mu zabawa pilotami czy telefonem (oczywiście z obowiązkowym włożeniem do buzi) - teraz na topie są kable od telewizora, playstation i innych tatusiowych sprzętów. Oprócz tych technologicznych gadżetów numerem jeden wśród zabawek jest... butelka z wodą. Sprawdza się więc i u nas teoria, że im taniej tym lepiej ;-)


Z trudem przypominam sobie chwile, kiedy Miki leżał sobie bez ruchu na łóżku, nie było obawy, że z niego spadnie. Teraz nie można go zostawić ani na sekundę bo wylądowałby z hukiem na podłodze. Coraz większy stres przeżywam w nocy, śpię tak czujnie, że nawet gdy poruszy nogą, ja zerkam czy wszystko jest ok.



Jeszcze 2-3 tygodnie temu nie było szans, żeby siedział samodzielnie. Teraz próbuje nie tylko siedzieć ale i usiąść sam. Podkurcza nóżki i rączki do raczkowania. Mówię wam, kilka dni dzieli nas od szalonych wędrówek po domu. Olaboga!

Miki jest nerwuskiem. Nie płacze już tak często jak kiedyś. Płacz zamienił na krzyk... Jak mu się coś nie podoba, daje niezły popis swoich głosowych zdolności. Oj ma charakterek...

Za 2 dni kończy 8 miesiąc a ja się zastanawiam, kiedy ten czas minął... Nie wrócą już te chwile, w których spał na moim brzuchu. Nie prześpi całego 3-godzinnego spaceru, bo teraz woli obserwować świat. Liczy się już nie tylko mama, teraz z zafascynowaniem patrzy bardziej na tatę (!). Mój maluszek to już całkiem duży chłop! Niech ten czas płynie wolniej, bo nie zdążam nacieszyć się tym co jest a już pojawia się coś nowego...



Zapomniałabym! Zaliczyliśmy pierwszy basen! Ale o tym może następnym razem ;-)


Czytaj dalej

Szok i niedowierzanie

Wspominałam już nie raz, że Mikołaj większość umiejętności zdobywa nieco później niż "mówi" tabela. Za to jak już się czegoś nauczy to robi to w WIELKIM stylu.

Wracamy do domu :-)

I tak oto przez weekend nauczył się mówić i siedzieć. Mówić to oczywiście za wiele powiedziane, ale przez cały dzień w domu słychać jego mamamama i babababa :-) Jeśli chodzi o siedzenie, to zalicza jeszcze czasem wywrotki ale potrafi już bawić się zabawką w pozycji siedzącej dobre pare minut.

Jego rozwój zawsze mnie zadziwiał, ale te zmiany wprowadziły mnie w osłupienie, bo nowe umiejętności pojawiły się dosłownie z dnia na dzień.


Co jeszcze u nas?
Wróciliśmy tydzień temu z wczasów u dziadków, a w weekend byliśmy na weselu. Miki również i bawił się wyśmienicie :-) Zasnął nawet trzy razy w wózku przy dudniącej muzyce. Mama więc mogła sobie nawet trochę potańcować :-)
Zbliżające się dwa miesiące upłyną nam pod znakiem przygotowań do własnego ślubu - maaaatko jeszcze tyle rzeczy do ogarnięcia...



Czytaj dalej

Szczęśliwa siódemka

Gdy Mikołaj kończył pół roczku, miałam wrażenie, że czas tak szybko płynie. Nawet nie wiem, kiedy minął kolejny - siódmy - miesiąc. W czerwcu sporo się działo. Było upalnie. Większość dnia spędzaliśmy "na lufrach". Zaliczyliśmy też pierwszą wycieczkę do Warszawy. Drugą część miesiąca spędziliśmy u dziadków - tam to dopiero się działo. Tyle ludzi, tyle nowych miejsc i w końcu tyle nowych zabawek ;-) Musimy częściej ich odwiedzać, bo mam wrażenie, że Miki w towarzystwie znacznie szybciej się rozwija. W tym miesiącu mieliśmy też kolejny skok i jakieś wstępne objawy lęku separacyjnego. Ale jak to w życiu często bywa, trudności przychodzą i odchodzą. 


I tak, dla małego podsumowania...

PIERWSZY RAZ:
- byłem nad jeziorem, przespałem to co prawda, ale byłem,
- byłem na jagodach (babcia zrobiła mi pyszny kisielek),
- byłem na koncercie,
- byłem u koko ;-)
- kąpałem się bez płaczu, lubię się już pluskać, więc postanowiłem, że płakać będę tylko jak mnie będą wyciągać ;-)₩₩
- jadłem cukier na paluszku u mamy,
- piłem sok z arbuza - mniam mniam ;-)
- rozmawiałem z tatą przez kamerkę,
- byłem na spacerze bez mamy i taty,
- oglądałem mecz i kibicowałem ;-) (przez jakieś 5 minut, aż ta zielona trawa nie zaczęła mnie zwyczajnie nudzić!)

POTRAFIĘ JUŻ:
- przewracać się z brzuszka na plecy - nie robię tego często, bo pozycja samolotowa jest moją ulubioną, ale potrafię ;-)
- sięgam po zabawki, które są w pewnej odległości ode mnie, jeśli trzeba to tak długo się wiercę aż zaliczę obrót o 360° ;-)
- śmiać się w głos bez specjalnego rozśmieszania, teraz to ja często zaczynam akcję chichotków, ot tak bez powodu,
- przytulać się do mamy, gdy nosi mnie na rękach - robię wtedy taki wampirzy uścisk ;-)
- wytrzymać bez mamy dłuższy czas - raz zostawiła mnie na prawie 4 godzinki, bo poszła na wieczór panieński, a gdy wróciła nawet nie zauważyłem, że już jest ;-)
- podnosić się do siadania - w bujaczku siadam sobie bez problemu bo pupe mam w dołku, a w wózku kombinuję na wszelkie sposoby, żeby czegoś się złapać - tylko brzydka mama przypina mnie pasami i jest trudno ;-)

NADAL:
- zasypiam tylko przy cycusiu lub na rękach, mama może mnie zostawić ale gdy skończy się szum zazwyczaj automatycznie się budzę (czasami zasypiam bez szumisia ale wtedy wybudzają mnie odgłosy z domu),
- nie mam żadnego ząbka - wkładam do buzi już wszystko, nawet swoje stopy, ale nic nie pomaga, nie chcą się przebić...
- nie lubię się ubierać, a zakładać pampersa to już w ogóle - mógłbym latać z gołym siusiakiem cały dzień,
- piję mleczko mamy, ale już nie tak często jak kiedyś, bo jem też inne pyszne rzeczy - spróbowałem już większość warzyw i owoców, a także kurczaka, królika i łososia, lubię też wodę oraz soczki (jak dotąd najbardziej smakował mi taki domowy sok wyciskany z jabłek, nie zmarnowała się ani kropelka), mama czasem daje mi chrupki albo kawałek chlebka ale jestem taki nerwus, że odgryzam duże kawałki i doprowadzam ją do zawału, więc ostatnio jakoś przestała ;-)

I na koniec fotorelacja :-)

Na jagódkach, czarnych jagódkach :-)



Z dwiema mamami i ciocią ;-)
Czytaj dalej