Magia Świąt

Nie ma nas tu ostatnio za dużo. Przyznam się szczerze, że straciłam chyba zapał do pisania. Zwyczajnie mi się nie chce. Są chwile, że siadam z telefonem i zamiast coś wystukać nowego, czytam stare posty. Wspominam. I w sumie to też dobrze. Blog został stworzony też po to, by móc wrócić do TYCH chwil.


Zbliżają się jednak Święta i z tej okazji kilka słów ode mnie. Tak w ramach podsumowania, już noworocznego, bo wątpię, że natchnie mnie wena kolejny raz w tak krótkim czasie. Chociaż kto wie... magia świąt jest nieobliczalna ;-)

Zeszłoroczne Święta były naszymi pierwszymi w trójkę. Nie wspominam ich jednak zbyt dobrze. Z różnych powodów, takich raczej zewnętrznych. Poza tym buzowały mi hormony, bolało mnie jeszcze wszystko po cesarce i nie miałam zwyczajnie siły nic przygotowywać. Były minęły.

W tym roku chcę spędzić je jak najbardziej rodzinnie. Miki jest już dużym chłopcem i mimo, iż nie będzie tych chwil pamiętał, chcę by były piękne. Chcę by uczył się tej świątecznej atmosfery, która ja czułam będąc dzieckiem. Później gdzieś się ona zatraciła, ale czuję że wraca. Kolejny dowód na to jak dziecko potrafi odmienić postrzeganie rzeczywistości.

A więc będzie Mikołaj, taki z brodą i prezentami (mam nadzieję, że nie będzie z tego powodu histerii). Choinka już jest. Inne świąteczne dekoracje już też powoli zapełniają domowe kąty. Po domu unosi się też zapach kapusty z grzybami. Niestety zapach kurzu też, bo jak to bywa przed świętami - porządki, porządki, porządki. W planach miały być też świąteczne spacery na sankach i lepienie bałwana ale w tym roku to raczej się nie uda...

Dwanaście wigilijnych potraw dla mnie w tym roku ma dodatkową symbolikę. Właśnie dwanascie miesięcy (no prawie trzynaście...) jesteśmy RAZEM po drugiej stronie brzuszka. Chwile cudowne, chodź nie ukrywam, że ciężkie. Przeżyliśmy ze sobą tak wiele, że aż ciężko zrozumieć, że o wiele więcej jeszcze przed nami :-)

W ramach prezentu zabraliśmy Mikiego na świąteczną sesję zdjęciową. Stwierdziliśmy, że zabawek ma już i tak za dużo. Ciężko go zainteresować czymś nowym, skoro ma tak duży wybór. A takie zdjęcia to super pamiątka.




WESOŁYCH ŚWIĄT!

P.s. Miki ma też prezenty dla rodziców, tylko nie wiadomo czy zdąży "dotrzeć" do Świąt. Po jednym dla każdego - wyrzynają się górne jedynki i to dwie na raz :-)
Czytaj dalej

Ja Paulina, biorę Ciebie Łukaszu, za męża...

Minęły trzy miesiące odkąd jesteśmy mężem i żoną. Czas więc na trochę wspomnień.


Były to piękne chwile. Nigdy nie myślałam o tym, jak chcę by wyglądał ten dzień. Sądziłam, że ślubny klimat jest mi szalenie daleki. Jak się jednak okazało, polubiłam te przygotowania. Wyszukiwanie inspiracji sprawiało mi sporo radości. A efekt końcowy przerósł moje oczekiwania i dał satysfakcję. Udało mi się samej zorganizować wszystko i to z dzieckiem na ramieniu (chyba tylko w filmach mężczyzni angażują się w ślubne przygotowania...). Chętnie przeżyłabym ten dzień jeszcze raz, chociaż nie planuję brać kolejnego ślubu :-)

Garść fotografii, by podzielić się z Wami tymi wspomnieniami :-)















Czytaj dalej

Jesteś

Jesteś tu. Jesteś TU z nami od roku. Dziś obchodzisz swoje PIERWSZE URODZINY. Jest to dla nas wyjątkowy dzień. Tak jak wyjątkowy był ten wspólny czas. Te chwile już nie wróca, ale dobrze że mamy wspomnienia.



Pamiętam Twój pierwszy uśmiech - zarówno ten odruchowy, jak i pierwszy w pełni świadomy.

Pamiętam swoją ogromną radość, gdy w końcu zacząłeś podnosić główkę. Było to dla mnie jak małe święto, bo tak się o to martwiłam.

Pamiętam, gdy pierwszy raz złapałeś zabawkę - była to najzwyklejsza grzechotka, nazwaliśmy ją hantelką, bo wiemy ile siły włożyłeś w to trudne zadanie.

Pamiętam nasz pierwszy spacer. Te kolejne też. Każdy z tych pierwszych był na swój sposób magiczny, wszak towarzyszyła nam piękna zimowa sceneria.

Pamiętam naszą pierwszą daleką podróż. Tak się martwiłam, jak to będzie. A okazało się, że z Ciebie urodzony podróżnik.

Pamiętam Twoje pierwsze samodzielne wędrówki. Najpierw te czołgane, później te raczkujące. Nie wspominam już nawet o pierwszych kroczkach na stojąco. Na te samodzielne jeszcze czekamy, ale i te z pomocą pchacza były wielkim wyczynem.

Pamiętam Twój pierwszy stały posiłek. Był wszędzie. Na leżaczku, na podłodze, na mnie. Ale o dziwo, nawet sporo w buzi. Marchewka Ci zasmakowała.

Pamiętam pierwszy basen. Początkowy szok szybko minął i czerpałeś sporą radość z pluskania.

Pamiętam też pierwszą kąpiel w wanience, chociaż to wolałabym akurat z pamięci wymazać. Długo kąpiele były karą dla nas obojga. Pierwszy raz bez płaczu nastąpił gdy miałeś około pół roku... ale lepiej późno niż wcale. Najważniejsze, że teraz uwielbiasz się pluskać.

Pamiętam kiedy pierwszy raz samodzielnie usiadłeś. Tak Ci się to spodobało, że aż zacząłeś się cieszyć.

W pamięci mam jeszcze sporo wolnego miejsca. Szczególnie, że na bieżąco usuwam z niej te trudniejsze doświadczenia.

Nie chcę pamiętać tych wszystkich nieprzespanych nocy. Tych płaczliwych histerii i krzyków. Tego ciągłego stresu o Twoje zdrowie.

Chcę pamiętać tylko te dobre chwile, bo to one są najważniejsze. Cała reszta nie ma znaczenia.

1 grudnia - co roku o 11:37 będziemy zaczynać nasz Nowy Rok. Kolejny i kolejny - rok z naszym największym SZCZĘŚCIEM.
Czytaj dalej