Półmetek wczasowania

Od tygodnia jesteśmy u babci i dziadka. Czas pędzi jak szalony, ale jednocześnie dużo rzeczy już zrobiliśmy. 


Mama była u fryzjera - znowu jest blondynką ;-) Zaliczyła już też większość zaplanowanych zakupów. 

A Miki? Pierwszy raz był nad jeziorem. Niestety nie pomoczył nóżek, bo... całą wyprawę przespał. Był też na kilku występach artystycznych w mieście. Ogólnie tydzień był dosyć intensywny, a to jeszcze nie koniec.

Dokuczają nam afrykańskie upały. I to bardzo. Miki poci się na potęgę, a że nie lubi przebierania to jest trochę płaczu. Kilka razy dziennie dostaje wodę. Niestety nie umie nadal jej pić. Kubek treningowy służy mu za gryzak, wpadnie więc tylko kilka kropel. Z kubeczka doidy natomiast wszystko wycieka po brodzie, a gdy napije się kilka łyków, zazwyczaj zaczyna się ksztusić. Oj, upłynie sporo wody zanim dojdziemy do wprawy... 

Zaliczyliśmy kilka całkiem znośnych nocek. Wczoraj przed zaśnięciem jednak strasznie mnie wystraszył - płakał tak mocno, aż zanosił się łzami. Mam nadzieję, że to "tylko" te ząbki. Przeszło po chwili od nasmarowania dziąseł.

Jest nam tu tak dobrze... Mikiego wszyscy traktują i NOSZĄ jak króla. Tęsknimy bardzo za tatą, ale powrót do wiecznie pustego domu będzie ciężki... Dla nas obojga.

Na koniec, tradycyjnie, relacja foto :-)

Kibicujemy z mamą NASZYM!!!
Wietrzenie stópek ;-)
Patrzcie co polubiłem - mogę się pluskać godzinami! Mama odetchnęła z ulgą ;-)
Moja mata była taaaka mała, ale...
... nauczyłem się przewracać na plecy ;-)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz