Usłyszałam wczoraj, że gadam jak najęta. Dzisiaj więc mniej słów, a więcej obrazu...
Namówiłam w końcu Tatusia na mini-sesyjkę :-) Udało się wybrać tylko kilka sensownych ujęć - jakoś zgubiłam fotogeniczność w czasie ciąży ;-)
P.S. I jak widać na załączonych obrazkach - nadal jestem w dwupaku :-)
O tym co lubi, a co ją denerwuje. Czego się nie może doczekać, a czego się boi...
Jednym słowem - BURZA HORMONÓW! :-)
Śliczne zdjęcia na pewno będzie z nich super pamiątka :)
OdpowiedzUsuń:) ja żałuję, że nawet takiej domowej mini sesji nie zrobiłam, kiedy byłam w pierwszej ciąży, ale teraz koniecznie muszę o tym pomyśleć. Śliczne zdjęcia, Kiedy termin, że "jeszcze"? :P
OdpowiedzUsuńWyglądasz rewelacyjnie :) Cóż mogę więcej powiedzieć.
OdpowiedzUsuńJa swojego męża też muszę namówić na sesyjkę :)
Pozdrawiam
matkapolka89
super! ładny, zgrabny brzuszek :)
OdpowiedzUsuń