Wspominałam niedawno o filmie poleconym przez położne ze szkoły rodzenia - "Szczęśliwe dziecko". Obiecałam, że podzielę się wrażeniami więc jeszcze na ostatku, postaram się w kilku zdaniach opisać o co w tym wszystkim chodzi. Zachęcam też by zajrzeć do książki - ja niestety nie miałam do niej aktualnie dostępu, ale niedługo Mikołajki, więc kto wie... ;-)
Mnie, osobie nie mającej żadnych doświadczeń z niemowlakami, metoda przedstawiona przez dr Harveya Karpa wydaje się trochę śmieszna i nierealistyczna - no bo jak to?! Jak to możliwe, że takie małe kroczki wystarczą by uspokoić syrenę alarmową? A jednak... Zasada 5 "S" ma wielu zwolenników i nazywana jest najskuteczniejszą metodą walki z płaczem niemowląt. Na czym ona polega?
Harvey Karp uważa, że każde dziecko rodzi się o jeden trymestr za szybko. Dlatego pierwsze trzy miesiące życia nazywa brakującym czwartym trymestrem. Należy więc stworzyć noworodkowi w tym czasie takie warunki jakie miałby on będąc jeszcze w brzuszku mamy. Przestrzegając wymienią zasadę 5 "S", mamy ponoć sukces w kieszeni...
Na czym więc to wszystko polega?
- na Spowijaniu, czyli ciasnym owijaniu dziecka w kocyk lub otulacz
- na ułożeniu w Stabilnej pozycji – na boku lub na brzuszku z głową lekko pochyloną ku dołowi
- na wyciSzszszaniu – czyli wystawianiu dziecka na głośny, jednostajny szum - nie ma znaczenia czy będzie to pralka, suszarka czy szum mamy do uszka
- na Skokołysaniu, czyli kołysaniu dziecka w rytmicznym tempie
- oraz na Ssaniu – czegokolwiek: od sutka, palca po smoczek
I to by było na tyle. Wydaje się banalnie proste. Obym przekonała się o tym jak najszybciej! :-)
A wracając jeszcze do szumów - popularne stały się ostatnio Misie Szumisie. Ja znalazłam tańszą alternatywę, może mniej przytulaśną ale mam nadzieje, że równie skuteczną - aplikację na telefon "Baby Sleep Sounds". Może się sprawdzi, zobaczymy...
A tymczasem znikam do szpitala na "oględziny" - zobaczymy jakie będą dalsze zalecenia lekarza.
Brzuch twardnieje mi coraz częściej, czasami towarzyszy temu lekki ból (bardziej niż miesiączkowym, nazwałabym go jelitowym)...
Niepewność, która towarzyszy mi od kilku dni staje się coraz bardziej dokuczliwa. I chyba to jest najgorsze, nie jakiś tam bóóóóóól...
Wszystko wydaję się takie proste tylko że moja mała nie cierpi kołysania w żadnej postaci. Za to ssać uwielbia. Na początku nie chciałam dawać jej smoczka, ale się ugięłam bo inaczej musiałabym ją przystawiać do piersi co 10 minut. :) Życzę Ci bezproblemowego i bezbolesnego porodu :)
OdpowiedzUsuńOtulanie - jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńGorąco polecam film dokumentalny Babies! Można go znaleźć nawet na yt cały (trwa chyba ok godziny). Potwornie przyjemnie się go ogląda. Szczególnie przed porodem lub już przy malutkim dziecku :)
Już niedługo odczujesz wszystko w praktyce :) otulanie i kołysanie rzeczywiście się sprawdza! Szum suszarki u nas wygrywał, a smoczek poniósł niestety klęskę. Ciekawe jak będzie przy kolejnym :) niemniej jednak spokojnego, szybkiego porodu życzę i miłych pierwszych chwil razem :)
OdpowiedzUsuńAch, no i też miałam tą aplikację, którą podajesz. Tyle, że u nas żaden szum nigdy nie działał - niezależnie czy z misia, czy z aplikacji czy też sami mu szumieliśmy.
OdpowiedzUsuń