Ile pączków dzisiaj zjadłaś?!

W tym roku nikt nie zada mi takiego pytania. Chciałoby się pączusia zjeść, ale niestety...

Część matek karmiących, jak zdążyłam się zorientować, nie uznaje czegoś takiego jak dieta. Jedzą wszystko, no może z wyjątkiem produktów typowo szkodliwych tj. kapusta czy groch. Ja osobiście nie jem dosyć dużej grupy produktów, ale nie jest też tak, że się głoduję. Taki już mam charakter, że wolę dmuchać na zimne. I nie chodzi o kolki, bo wiem, że nie zależą one od diety. Zresztą Miki ich nie ma (i obym nie wykrakała). Jednak tyle czasu męczyłam się u niego z wysypką (a jak on się męczył!), że wolę nie przechodzić tego kolejny raz. Ale to już wybór każdej z nas, nie trzeba o tym dyskutować. Rzecz jednak robi się bardziej skomplikowana gdy na drodze pojawia się alergia... W naszym przypadku to alergia na białko mleka krowiego. Dla mnie wiąże się to ze sporymi wyrzeczeniami, ponieważ jestem nabiałolubna. Szczególnie, że dopiero sobie uświadomiłam, że mleko (często w postaci sproszkowanej) jest w produktach, których nigdy bym o to nie podejżewała.

W sklepach można obecnie znaleźć produkty mleczne bez laktozy. Ratuje więc to trochę sytuację. Dzięki mleku bez laktozy mogę zrobić sobie ukochane płatki czy upiec gofry. A z pomocą bezlaktozowego sera zrobić bardziej urozmaicone kanapki. Zarówno mleko jak i ser można kupić w Biedronce - w normalnej cenie (kiedyś Ukochany kupił mi niemieckie mleko, które kosztowało ponad 7 zł - litości). W sklepach można znaleźć również margarynę bez laktozy (Flora). Korzystając więc z tych bogactw niedawno zrobiłam nawet lasagne - na bazie sosu beszamelowego zamiast typowego pomidorowego (bo jak wiadomo, pomidory są silnym alergenem i ich nie jem narazie). Zamierzam zrobić znowu w najbliższym czasie, więc się pochwalę.

A jako, że dziś w końcu tłusty czwartek, na moim stole ciasto bananowe bez jajek i laktozy. Podzielę się nawet przepisem, bo jest banalnie proste a pyszne.


4 banany (zblendowane na jednolitą masę)
100g cukru (najlepiej brązowego)
300g mąki
7 łyżeczek margaryny
szczypta soli
łyżeczka sody

Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i pieczemy około godziny. Ciasto zrobi się ciemne za sprawą bananów a w smaku trochę przypomina piernik (to przez sodę). Myślę, że zamiast margaryny możnaby dodać trochę oleju, ale jeszcze tego nie próbowałam.

No to idę po kawałeczek :-)

4 komentarze :

  1. Mmmm, fajnie wygląda!!;) A jadłaś ciasto buraczkowe? To dopiero jest pychotka, szczególnie jak ktoś, tak jak ja, lubi wilgotne ciasta;)
    Ja nie wiem czy to przez ciążę, ale jakoś nie mam za bardzo ochoty na słodycze, z czego bardzo się cieszę.
    A myślę,że jak nie pojemy pączków to na pewno wyjdzie nam to na zdrowie;)
    <choć baardzo współczuję Ci alergii, ja też jestem nabiałowo- mleczna. Próbowałaś kiedyś mleka kokosowe/ migdałowe itd. domowej roboty? Podobno też fajny deser wychodzi;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja chociaż mogłam nie zjadłam ani jednego pączka. Jakoś nie miałam ochoty i może to i lepiej dla mojej diety. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem co czujesz, też byłam na bardzo restrykcyjnej diecie, gdy karmiłam, z tego samego powodu. Fajnie, że dajesz radę. Odbijesz to sobie jak skończysz karmić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna :( Chylę czoła, jesteś wspaniałą mamą - potrafisz wyrzec się wielu smacznych produktów dla dobra swojego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń