Jakbym miała określić Mikołaja jednym słowem, miałabym nie lada problem. Nawet w trzech słowach by się nie udało.
Stworzyłam więc taki nasz alfabet. Nie wyczerpuje on tematu do końca, ponieważ o synku mogę mówić i mówić. I wcale nie będę słodzić, będzie sama prawda.
A jak AZS - Atopowe zapalenie skóry to straszna cholera, leczyć można tylko objawy a i to u nas wygląda mizernie. Jesteśmy na etapie szukania najbardziej odpowiednich kosmetyków do pielęgnacji. Ciężko też znaleźć winowajcę alergii, Miki wysypany jest praktycznie cały czas. Obserwacja przy wprowadzaniu nowych pokarmów jest więc bardzo trudna. A coś jeść trzeba.
B jak BLONDYN - włosków nie ma zbyt dużo, jednak są zdecydowanie za mamą - jaśniutkie. Może jeszcze się to zmieni.
C jak CIEKAWY - od samego początku Miki miał szeroko otwarte oczy. Teraz nabiera to dodatkowego znaczenia. Interesuje go wszystko naokoło. Obserwuje mnie gdy prasuję jego ubranka, czy gdy sprzątam w pokoju. Z zaciekawieniem przyglądał się nawet jak tata składał szafkę pod telewizor. Jedyną akceptowalną pozycją do noszenia jest trzymanie w pionie (chociaż zabronione przez rehabilitantkę) lub w pozycji przodem do kierunku chodzenia. Żadne leżenie na rączkach nie wchodzi w grę, bo tak bardzo mało widać.
D jak DROBNY - przy wzroście 65 cm Miki waży około 6kg. Ma szczupły brzuszek i chude nóżki. Jego przyrosty wagowe nie są zbyt duże, jednak nie są powodem do zmartwień. Tak przynajmniej zapewniała mnie lekarka. Widocznie swoją posturę zawdzięcza mamie, wysokiej i szczupłej - a przynajmniej tak było w dzieciństwie ;-)
E jak ENERGICZNY - odkąd Miki nauczył się siadać, świat podoba mu się tylko z tej perspektywy. Gdy leży na brzuszku, przekręca się na boki i szuka tylko możliwości by się podciągnąć. Przy przebieraniu kręci się i przesuwa - wygląda to jakby tańczył twista ;-)
F jak FANTASTYCZNY - Mikołaj jest cudowny. Jednocześnie łapię się czasem na tym, że niedowierzam że tu jest. Przez długi czas byłam przecież przekonana, że nie będę mieć dzieci. Jest więc wyjęty jakby z książki fantasy - taki wymarzony i realny choć nieprawdopodobny.
G jak GŁODNY - mam wrażenie, że Miki głodny jest niemal cały czas. Karmimy się często, bardzo często. W większości przypadków nie chodzi jednak zapewne o głód a bardziej o potrzebę przytulenia.
H jak HIGH NEED BABY - wiele cech i zachowań Mikiego pasuje idealnie do profilu dziecka o wyjątkowych potrzebach. Nie uważam, że Miki jest gorszy od innych dzieci bo więcej płacze czy gorzej śpi, nie chodzi o stygmatyzowanie. Klasyfikowanie go do takiej grupy daje mi po prostu poczucie, że nie jestem w tym odosobniona.
I jak INNY - w pozytywnym sensie. Wychowanie wymagającego dziecka stawia przede mną sporo wyzwań, niektóre mnie przerażają. Myślę sobie jednak, że ma to wiele plusów. Moje życie się przewartościowało. Miki domaga się ciągle mojej uwagii. Dięki temu zamiast zajmować się sprzątaniem domu, spędzam czas z nim na zabawie. Nie martwię się już, że obiad nie zrobiony, albo okna brudne. Priorytety są inne.
J jak JEDYNY - i nie chodzi tylko o to, że dla mnie jest jedyny i niepowtarzalny, najważniejszy. Jest jedynym tak małym dzieckiem w najbliższej rodzinie. Przeciera szlaki. I oby jak najszybciej przybyło mu trochę kuzynostwa.
K jak KARMIENIE PIERSIĄ - pomimo prób Miki nie bardzo potrafi nauczyć się picia z butelki. Nie chodzi już nawet o dokarmianie, bo z tego już zrezygnowałam. Ale nawet herbatka nie wchodzi w grę. Żadnych gumowych cycusiów! Koniec! Basta!
L jak LEKARZ - całe swoje życie starałam się unikać lekarzy, chodziłam w ostateczności. Nie licząc dzieciństwa, bo byłam dosyć chorowitym dzieckiem. Miki też zaczyna dosyć intensywnie - konsultacji z różnymi specjalistami mieliśmy już całkiem sporo. Całe szczęście, że tak dzielnie je wszystkiePppppp znosił.
Ł jak ŁUKASZ - mówią, że bardziej podobny do taty. Niech będzie, w końcu sama go wybrałam, to musi być niczego sobie ;-)
M jak MUZYKALNY - ciężko stwierdzić czy ma słuch muzyczny, jednak muzyka go bardzo interesuje. Miki lubi zabawki z melodyjkami. Cieszy się też gdy śpiewam mu piosenki. Mój repertuar ciągle się zwiększa. Ostatnio najżywiej reaguje na Kaczkę Dziwaczkę :-)
N jak NUDA - to słowo dla Mikiego nie istnieje. Ciągle musi się coś dziać. Najlepiej gdyby coś grało, ruszało się i jeszcze dawało buziaki. Cisza i spokój działają na niego raczej źle. Przynajmniej w chwilach aktywności. Do zasypiania najlepsza jest grobowa cisza.
O jak OLO - w tutejszej mowie to to samo co DADA, czyli spacer. Miki jest wyjątkowo spacerowym dzieckiem. Żadko płacze, najczęściej zasypia po chwili.
P jak PŁACZLIWY - oj tak, Miki lubi sobie popłakać. Lubi oczywiśącie w przenośni. Jego płacz wynika z tego, że najchętniej chciałby żeby ciągle ktoś przy nim był. Gdy zaczyna się nudzić to marudzi, po czym zaczyna płakać.
R jak ROZMOWNY - najbardziej rano, tuż po przebudzeniu. Gadamy wtedy sobie na całego. Gdy zaczyna marudzić, że za długo został sam, potrafi też użyć swojego głośnego "ejjjjj" ;-)
S jak SYNUŚ MAMUSI - Miki nie wytrzyma beze mnie zbyt długo. Nic dziwnego, przyzwyczaił się, że na każde jego zawołanie przychodzę ja, nikt inny. W zeszłym tygodniu został w domu z ciocią, podczas gdy ja byłam u fryzjera. Wytrzymał? Owszem, ale co się go ciotka nanosiła...
T jak TOWARZYSKI - nie ważne czy to ktoś znajomy czy nie, Miki potrafi nawiązać kontakt z każdym. Nawet w przychodni uśmiecha się do pielęgniarek. Nic dziwnego, że tak go ciągnie do ludzi, bo większość czasu spędzamy we dwoje.
U jak UCZULENIE - niestety alergia spędza nam trochę sen z powiek. Mogliśmy się jej w sumie spodziewać, patrząc na rodzinne obciążenia. Walczymy jednak i mamy nadzieję, że w miarę upływu czasu będzie doskwierać coraz mniej.
W jak WESOŁY - gdy coś Mikołaja zainteresuje, potrafi uśmiechać się od ucha do ucha. Wydaje z siebie też słodkie hehehe :-) Szczególnie gdy coś widzi, robi po raz pierwszy (tak jak podczas pierwszego spaceru z opuszczoną budką - uwiecznione na zdjęciu). Mimo cierpienia związanego z okropną alergią, Miki potrafi zachować pogodę ducha - takie momenty to miód na moje serce
Z jak ZASYPIANIE - w 99% odbywa się przy karmieniu, postałe 1% na rękach. Nie wliczam w to, wspomnianych już spacerów. Wszelkie sposoby odkładania Mikiego po karmieniu do łóżeczka, kończą się totalną klęską. Udało się tylko kilka razy. Było to jeszcze za czasów owijania otulaczem. Zrezygnowaliśmy już jednak z tego, bo Miki jest już za duży i za silny na takie metody. W usypianiu pomaga nam natomiast jeszcze Szumiś - to jedyny sposób by oddalić się na chwilę. W przeciwnym razie najmniejszy szmer powoduje natychmiastowe wybudzenie.