Mój duży chłopak

Jesteśmy cały czas u moich rodziców. Postanowiłam sobie, że ten czas wykorzystam maksymalnie, wycisnę jak cytrynę do ostatniej kropli. Nie miałam też nic pisać. Jednak Miki wpadł niedawno w sidła Morfeusza. Mam więc chwilę by napisać Wam, jaki jest mój 4-miesięczny (!) synuś.

Tak, to właśnie dziś mijają 4 miesiące odkąd jesteśmy razem po drugiej stronie brzuszka. Czas płynie jak szalony. Jeszcze niedawno chciałam żeby minęły pierwsze trzy (ponoć najgorsze) miesiące. A tu minął już kolejny...

W ostatnim miesiącu wiele się działo. Przeżyliśmy pierwszą chorobę i pierwsze zastrzyki - pewnie nie ostatnie, ale oby było ich jak najmniej. Odbyliśmy pierwszą dłuższą podróż (opiszę wrażenia po powrocie). Obskoczyliśmy prawie wszystkich zaplanowanych lekarzy. Zajęliśmy się języczkiem i złapaliśmy za rogi okropną alergię. Walczymy o to by mniej swędziało i uczulało też jak najsłabiej. Zaczęliśmy nasze "treningi" rehabilitacyjne. Myślę, że bardziej męczą one mój kręgosłup bo Miki przeważnie w trakcie ćwiczeń jest pogodny. Na początku miesiąca Mikuś zaczął podnosić główkę. Jedni powiedzą, że późno. Inni, że każdy ma swój czas. A że z naszym synem już tak jest, wszystkie zmiany, postępy odbywają się nagle i niespodziewanie... Tak samo było z podciąganiem się do pozycji siedzącej. Głowka ciężka i opadała do tyłu. Aż tu nagle wczoraj rano zaczął się ładnie podciągać i to z dużą siłą. Wyraźnie podoba mu się w pozycji siedzącej.

Cały czas karmimy się tylko cycusiowym mleczkiem. Z rozszerzaniem diety czekamy do czerwca, zgodnie z zaleceniami. Śpimy cały czas razem, co mocno wiąże się z kolejnym osiągnięciem - ząbki idą jak szalone, przez co wieczorami Miki potrafi być bardzo marudny. W nocy natomiast przebudza się bardzo często, czasami nawet co godzinę. Po chwili jednak zasypia spowrotem - wystarczy, że cycuś wyląduje w buzi. A więc forma co-sleepingu jest wygodna dla nas wszystkich. Codziennie wypatrujemy owego białego punkciku na dziąśle, narazie są wyraźnie rozpulchnione i jaśniejsze w niektórych miejscach, tak jakby moment wybicia był już tuż tuż.

Mniam mniamu

Oczywiście w buzi ląduje wszystko, dosłownie wszystko. Począwszy od gryzaków, maskotek, wszelkich kocyków, pieluszek czy nawet moich ubrań. Skończywszy na bączku większym od jego głowy ;-) Rozczula mnie, gdy widzę, jak stara się go włożyć do środka - ma w sobie tyle emocji!

Poranne wygłupy

Mikuś jest bardzo towarzyski. Potrafi zainteresować się każdą poznaną osobą. Obecnie największą radość okazuje na widok dziadka i pradziadka - to się nazywa męska solidarność. Buźkę w uśmiechu otwiera tak szeroko, że prawie zmieściłby się wspomniany bączek ;-) Każdy może też wziąć go na ręce - swoją drogą rozpuścili mi dzieciaka i po powrocie albo będę musiała dzielnie nosić albo odzwyczajać od noszenia.

Na spacerniaku z dwiema mamusiami ;-)

Miki waży około 6kg, ubranka nosi w rozmiarze 68, chociaż z niektórych już wyrasta. Jest wysokim i raczej szczupłym młodzieńcem. Jego znakiem rozpoznawczym jest gubienie skarpetek :-) - nóżki go swędzą więc ociera sobie jedną o drugą, a skarpetka w tym czasie się zsuwa. Nadal ma błękitne oczy i blond włoski (trzy na krzyż) - to po mamusi. Nerwowy jest również po mamie, jednak niecierpliwy to już po tacie ;-)

Miki z mamusią i swoją najmłodszą ciocią :-)

Nasze dni różnią się od siebie (szczególnie gdy pogoda płata figle), jednak schemat w uproszczeniu wygląda tak:

5:45 (ta godzina jest niezmienna od dłuższego czasu) - zaczynamy swój dzień, zmiana pampersa i karmienie
6:00 - 7:00/8:00 - drzemka
od 7:00/8:00 - przebieranie, smarowanie, wygłupy i zabawa
10:00 - 11:00 - karmienie i drzemka
od 11:00 - zabawa, ćwiczenia
około 12:00/13:00 - karmienie i wyjście na spacer (sen)
Około 14:00/15:00 - powrót ze spaceru, karmienie, zabawa, ćwiczenia, smarowanie
17:00/18:00 - drzemka, po przebudzeniu karmienie i dalsza zabawa
około 20:00 - kąpiel, przygotowanie do snu (przebieranie, smarowanie) i karmienie

... a w nocy pobudka średnio co godzinę, dwie. Wystarczy jednak, że Miki poczuje mamine ciepełko i zasypia spowrotem.

Tak to właśnie obecnie wygląda. Każdy dzień przepełniony jest uśmiechem i radością z najmniejszych postępów. A drobne niedotarcia między nami gdzieś padają w niepamięć.

W niedzielę wracamy do domu i zaczynamy przygotowania do chrztu - to będzie dla nas duże wydarzenie. Rodzina z obu stron spotka się po raz pierwszy. To taka próba generalna przed wrześniem - wtedy przed ołtarzem staną rodzice :-)

3 komentarze :

  1. Cudowny maluszek. Zazdroszczę karmienia piersią. Ja nie karmię już od pół roku i strasznie mi tego brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Choroby niestety najbardziej na swiecie spedzaja sen z powiek rodzica...wiem co mowie po naszych juz w sumie trzech wizytach w szpitalu. Cale szczescie wszystko dobrze sie skonczylo. Czas pedzi jak szalony, to prawda. Ja tez pamietam jak doslownie skreslalam dni do konca 3 miesiaca, mrugnelam i pyklo nam pol roku!!! Zaraz konczymy 8 miesiac. Szalenstwo ;)!! Najwazniejsze, ze Mikolaj dobrze sie rozwija, w swoim indywidualnym tepie. Toska tez miala pewne opoznienia wzgledem innych rowiesnikow, ale dzielnie je nadrabia :). To cieszy najbardziej !!!

    P.S wytrwalosci przy zabkowaniu. My walczymy juz 3,5 miesiaca ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale duży już ten twój synek :) U nas też często giną skarpetki bo mała je sobie sama ściąga :)

    OdpowiedzUsuń