Wracam dziś do pracy. Stęskniłam się już za dzieciakami. Zobaczymy czy i one ucieszą się z mojego powrotu. I ciekawe jak długo będę się mogła cieszyć "wolnością". W każdej chwili mogę zmienić zdanie i zgłosić się po zwolnienie.
Tymczasem zamierzam korzystać... oczywiście pamiętając, że pod serduszkiem mam tego Najważniejszego Dzieciaczka :-) Wczoraj na USG nawet pomachał do swojej mamusi :-) Wynagrodził mi tym samym kilka godzin czekania w kolejce (ehhh publiczna służba zdrowia :-/)
No to idę,
O tym co lubi, a co ją denerwuje. Czego się nie może doczekać, a czego się boi...
Jednym słowem - BURZA HORMONÓW! :-)
czwartek, 18 czerwca 2015
wtorek, 16 czerwca 2015
Dylematy, ciągłe dylematy....

Trochę mnie nie było... Wraz z przypływem energii odeszła ochota na pisanie. W sumie mnie to nie zdziwiło, bo zawsze tak mam. Zaczęłam powoli wychodzić z domu i więcej się ruszać. Przez te dwa tygod
środa, 10 czerwca 2015
Jest pierwszy kopniak...

Doczekałam się! Maluszek dał pierwszy odczuwalny znak :-) Stałam akurat "przy garach", więc albo polubił zapach szpinaku z czosnkiem, albo wręcz przeciwnie i się zdenerwował ;-)
Skoro wywołan
wtorek, 9 czerwca 2015
Domowe sposoby na przeziębienie...

Od dłuższego czasu czuję taką kluskę w gardle (miałam tak już przed ciążą kilka razy, żaden lekarz nie umiał tego dokładnie zdiagnozować), ale kiedyś przeważnie przechodziło po kilku dniach. Zaczyn
wtorek, 9 czerwca 2015
Trochę o aktywności...

Przez to siedzenie w domu jakoś totalnie straciłam poczucie czasu. Pamiętam, że gdy dowiedziałam się o ciąży, byłam w szoku, że to już 8 tydzień... A od tamtego dnia minęły już dwa miesiące. Jak ten
sobota, 6 czerwca 2015
A tak to się zaczęło... part 2
Zamieszkaliśmy ze sobą po 9
miesiącach. Wyszło w sumie tak naturalnie, ale to chyba ja pierwsza
wspomniałam o takim pomyśle. Wszystko układało się świetnie.
Nawet jak spotykały nas jakieś przeciwności, to za chwilę
okazywało się, że wychodziło na lepsze. On stracił pracę, na
następny dzień zadzwonili, ze biorą go od ręki do innego punktu.
Ja pracę dostałam po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej. Wakacje
minęły nam pracowicie, ale było to chyba najfajniejsze lato w moim
życiu (jak dotąd). Czasa
sobota, 6 czerwca 2015
Plusy i minusy...

Są plusy i minusy siedzenia w czterech ścianach. Ja dzisiaj zauważam sporo plusów. Dzień rozpoczął się dość szybko (przebudziłam się przed 6:/) ale przynajmniej przyjemnie. Podobno uśmiechałam się
czwartek, 4 czerwca 2015
Dzisiaj już lepiej...
Obudziłam się dziś przed 8... szok! Pierwszy raz od nie wiem-jak-dawna przespałam całą noc bez kręcenia, wiercenia. Widocznie ta poprzednia nieprzespana nocka dała mi aż tak w kość.
Kolejna dobra wiadomość - ból brzucha przeszedł. Jeszcze tylko czasami czuję bulgotanie w jelitach. Wyciągnęłam wnioski z ostatnich dni i zaczynam bardziej dbać o siebie. Zapas owoców uzupełniony, w szafce chleb pełnoziarnisty a dziś na obiad brokułki... No ale dosyć o jedzeniu.
Dzisiaj dla odmiany cały dzień z peł
czwartek, 4 czerwca 2015
A tak to się zaczęło... part 1

Pierwszy studencki czwartek w roku akademickim 2009/2010. Popularny klub. Bywałam w nim dosyć regularnie, zawsze z paczką psiapsiółek.
On siedział sobie między dwiema blondyneczkami. Był tam pi
środa, 3 czerwca 2015
Mamy gorszy dzień...
Wczoraj rozpierała mnie energia. Musiałam się pilnować, bo już mnie kusiło, żeby trochę posprzątać. Dzisiaj niestety jest gorzej, znacznie gorzej... Nie spałam pół nocy. Już pod wieczór zaczęłam odczuwać bóle - podejrzewam, że to wina zaparć, które męczą mnie już dłuższy czas. Jeszcze przed ciążą miałam problemy żołądkowo-jelitowe, dlatego znam niestety ten ból :-( Wczoraj pofolgowałam sobie trochę z jedzeniem i masz babo placek...
Rano było już trochę lepiej. Dłuższa wizyta w toalecie pomogła
wtorek, 2 czerwca 2015
No to sobie poleżymy...
"Musi pani zwolnić, odpoczywać... zrobić sobie domowy szpital" - tak zakończyła się moja ostatnia wizyta u ginekologa. Niby nic strasznego (z Maluszkiem wszystko dobrze), ale lepiej dmuchać na zimn
wtorek, 2 czerwca 2015
No to trzeba zacząć...
Zawsze marzyłam, żeby założyć bloga. Ale takiego prawdziwego. W którego się wciągnę jak w dobrą książkę.
Prób już było kilka. Wiele lat temu były jakieś fotoblogi, ale podejście do pisania było wtedy całkiem inne. Pisałam byle jak i o byle czym. Zapomnijmy o tym (aczkolwiek wspomnień trochę pozostało)...
Później był blog kulinarny, no... taki pseudo-kulinarny. Zamiary i chęci były wielkie, ale zapał jakoś zgasł.
Może tym razem będzie inaczej. Oby tylko chęci nie zabrakło. Bo czasu mam dużo,
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)