Jest pierwszy kopniak...

Doczekałam się! Maluszek dał pierwszy odczuwalny znak :-) Stałam akurat "przy garach", więc albo polubił zapach szpinaku z czosnkiem, albo wręcz przeciwnie i się zdenerwował ;-)


Skoro wywołany już został temat gotowania, to może trochę o tym...
Z swego czasu ogarnął mnie szał kulinarny. Może to za sprawą programów typu Masterchef. Kombinowałam trochę ze smakami i planowałam zapoznać domowników z mniej tradycyjnymi smakami. Nie jestem bowiem zwolenniczką schabowego i kotletów mielonych. Kuchnia włoska czy grecka zawsze była mi bliższa niż tradycyjna polska. Nie wszystkie moje przepisy przypadły jednak do gustu przyszłym teściom. I jakoś tak powoli traciłam zapał do gotowania. Skoro marzenie o ciąży się już spełniło, to kolejnym jest własna kuchnia. Znalazłam nawet wymarzoną i zgodnie z prawem przyciągania, często ją sobie wizualizuję ;-)

Kuchnia w stylu prowansalskim

A najpiękniejsze w tej kuchni są doniczki z ziołami. I to takimi dorodnymi - moja bazylia usycha na parapecie (chyba mam do niej za mało serca ;-)).
Ewidentnie mam zachcianki na zielone warzywa - to akurat dobrze, mają w sobie dużo kwasu foliowego. Wczorajszy makaron ze szpinakiem i pomidorkami koktajlowymi zniknął w mgnieniu oka, a miałam nadzieję, że zostanie coś na śniadanie ;-) A na jutro mam plan, żeby znowu trochę zaszaleć kulinarnie. Znalazłam prosty przepis na sałatkę brokułową z cieciorką. Nigdy cieciorki nie jadłam i ciekawa jestem co z tego wyjdzie. W weekend natomiast nie odpuszczę i wyślę Ukochanego na polowanie za fasolką szparagową. Mam na nią ochotę już od dawna.
Cieszę się, że apetyt mi dopisuje. Początki ciąży były ciężkie, bo bardzo kiepsko się czułam. Schudłam około 6 kg. Nie wymiotowałam co prawda, ale po każdym posiłku mnie mdliło. Sprawdza się więc opinia, że w II trymestrze wraca i apetyt i energia. Ja najchętniej wysprzątałabym cały dom a następnie zjadła coś pysznego :-) 
Na razie jednak czeka mnie sterta naczyń do zmycia. Na wejściu do kuchni chyba muszę przyczepić baner: "KTO GOTUJE, TEN NIE ZMYWA" :-)

P.S. Walka z przeziębieniem - na razie 1:0 dla mnie. Ból gardła odpuścił, oby tak dalej...

2 komentarze :

  1. Gratuluję pierwszego kopniaczka! Tego dotyku motylka się nie zapomina :) Piękna chwila, których będzie przybywać <3
    Ciesze się, że ze zdrówkiem lepiej :) kuruj się ładnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierwszego kopniaczka poczulam po wizycie u ginekologa, dzidzia zdenerwowala sie chyba tym podgladaniem ;). Teraz jak ma juz prawie 1,5 kg to obserwuje z ciekawoscia falujacy brzuch....Magiczne uczucie ;).
    Co do warzyw, fasolka chodzi za mna juz dluuuugo. Musze nareszcie sobie ja przygotowac, najlepiej na parze ;). I faktycznie w 2 trymestrze odzyjesz, apetyt wroci i duuuzo energii ;)

    OdpowiedzUsuń