No to trzeba zacząć...


Zawsze marzyłam, żeby założyć bloga. Ale takiego prawdziwego. W którego się wciągnę jak w dobrą książkę.
Prób już było kilka. Wiele lat temu były jakieś fotoblogi, ale podejście do pisania było wtedy całkiem inne. Pisałam byle jak i o byle czym. Zapomnijmy o tym (aczkolwiek wspomnień trochę pozostało)...
Później był blog kulinarny, no... taki pseudo-kulinarny. Zamiary i chęci były wielkie, ale zapał jakoś zgasł.

Może tym razem będzie inaczej. Oby tylko chęci nie zabrakło. Bo czasu mam dużo, na to narzekać nie mogę.

Leżę sobie na łóżeczku z dzidzią w brzuszku. I poleżę tak jeszcze jakiś czas... Więc chęć stworzenia tego bloga, wypłynęła również z takiej potrzeby terapeutycznej. Ile można siedzieć "samemu", nie odezwać się do nikogo przez cały dzień?! A tak to sobie chociaż popiszę :)

1 komentarz :

  1. Kochana mocno trzymam kciuki za wytrwalosc w pisaniu:)
    Ja tez staram sie twardo blogowac bo i najpierw zapal wiekszy i mam nadzieje ze tak zostanie :)
    Buziaki K.

    OdpowiedzUsuń