High Need Baby

...czyli o tym, jakie temperamentne dziecko nam się "trafiło".

Pojęcie High Need Baby przewijało się w mojej głowie już od jakiegoś czasu. Nie lubiłam jak ktoś mówił, że Mikołaj to niegrzeczne dziecko. Sama wolałam mówić "wymagające". Nie byłam świadoma, że jest na to nawet naukowa teoria. Dzisiaj trafiłam na fajny artykuł - swoją drogą, nie pierwszy raz na tej stronce. 

Nadszedł moment, żeby powiedzieć to głośno - Miki to takie właśnie High Need Baby. Budzi się przeważnie z płaczem, uspokaja go przytulenie i kołysanie, ale o zaśnięciu spowrotem nie ma mowy...chyba, że dostanie cycusia. Przy dobrych wiatrach zaśnie na moim brzuchu, ale każda próba odłożenia go okazuje się nieudana. Szczególnie, że najmniejszy hałas go wybudza. I to wcale nie jest kwestia tego, że go przyzwyczaiłam - ma tak od urodzenia. 
Na szczęście nie wszystkie cechy opisane w artykule pasują. Mikuś lubi bowiem spacery w wózku (tylko raz mu się zdarzyło płakać). Potrafi też zająć się sobą przez kilka minut, szczególnie gdy jest wyspany, najedzony i ma suchą pupę. Większość czasu muszę być jednak blisko. Jedzenie robię w biegu, siusiu też jak już naprawdę muszę. Bałagan w pokoju robi się coraz większy, o reszcie domu już nie wspomnę.

A wiecie co jest najgorsze dla mamy HNB? A przynajmniej dla mnie? Opowieści innych mam, których dzieci są takie grzeczne i podręcznikowe. Ja nie uważam, że mój synuś jest w jakimkolwiek sensie gorszy od innych dzieci i nie chcę go etykietować. Po prostu ma trudniejszy start... 
Według autorki artykułu najważniejsze dla mamy HNB jest wsparcie. Ja niestety na codzień nie mogę na nie liczyć. I nie chodzi mi o narzeczonego, bo on akurat się stara (chociaż też czasami nie tak jak bym chciała). Życzyłabym sobie większej pomocy ze strony dziadków Mikołaja - tych z którymi mieszkamy. Gdy raz zostawiliśmy go z babcią na godzinkę, usłyszeliśmy potem, że strasznie ją wymęczył i że był niedobry. Nie liczę więc już na pomoc tego typu, bardziej chodzi mi o rozmowę i wsparcie duchowe. A zamiast tego słyszę tylko "a czemu on tak płacze", " ty go przyzwyczaisz", "oj będziesz z nim miała problemy"... No ale cóż, to nie pierwsza sprawa w której się nie zgadzamy. Nasze światopoglądy są skrajnie odmienne.

W związku z tym, że potrzebę bliskości ma wysoką zarówno on jak i ja, postanowiłam trochę powalczyć. Zaopatrzyłam się w chustę. 
Nasza pierwsza próba.

Pierwsze próby były ciężkie dla nas obojga. Ogrom materiału do motania mnie przeraził a Mikiemu wcale się nie podobało. Szczególnie, że od dłuższego czasu męczy się ze swędzącą wysypką i skrępowane rączki go denerwowały. Dzisiaj udało mu się nawet zasnąć, podczas gdy ja robiłam sobie jedzonko. Zawsze byłam dosyć rozwinięta manualnie jednak do chusty mam jakieś dwie lewe ręce. Zamówiłam więc z olx używane nosidełko na wypróbowanie. Może okaże się dla nas odpowiedniejsze. Trzeba sobie jakoś radzić ;-) 

6 komentarzy :

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstawiłam wcześniej komentarz, ale miał sporo błędów bo pisałam na telefonie. Ale zacznę od początku. :) Chusta to fajna sprawa, ale wiązanie jej wymaga wprawy. Sama ciągle robię błędy. To nie łatwa sztuka, ale na pewno pomaga. Jak można powiedzieć, że tak malutkie dziecko jest niegrzeczne? Przecież to nie niemowlak on nawet nie wie co to znaczy być niegrzecznym. Jest mu źle to płacze. Normalne. Szczerze to nie znam dziecka, które nic a nic by nie płakało. Dla mnie zachowanie twojego synka jest normalne. Naturalne. Sama mam szczęście w niektórych sprawach bo na przykład mała nie ma kolek. Ale też ciągle chcę być blisko w dzień śpi obok mnie bo jak wypada jej smoczek to jak nie poda się jej go wystarczająco szybko z powrotem to od razu się obudzi no chyba, że naprawdę mocno zaśnie. Ale i tak łatwiej zasypia przy mnie. W nocy w ogóle by nie spała w łóżeczku, gdyby nie spowijanie. Może się z boku wydawać, że mała jest grzeczna, ale to dlatego, że ciągle jest u mnie albo u taty na rękach. Ciągle ktoś się nią zajmuje. Ale tylko jak ją położysz do łóżeczka to góra 15 minut i jej się zwyczajnie nudzi. Ile można słuchać karuzelki? Też słyszę, że ją przyzwyczajamy do noszenia, ale co mamy zrobić? Pozwolić jej płakać, aż padnie ze zmęczenia? Czasami mam wrażenie, że niektórzy zapominają jak to jest mieć malutkie dziecko. Może z czasem tych trudnych chwil się nie pamięta. Nie ma dzieci grzecznych czy niegrzecznych. Mogę powiedzieć, że moja mała jest grzeczna jak się nią zajmujemy bo jak ją odłożę to nagle robi się niegrzeczna. Takie gadanie jest bez sensu. Dziecko po prostu potrzebuje bliskości i nie bardzo rozumie, że my rodzice jesteśmy czasem zmęczeni. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moj synek rowniez jest dosc wymagajacy, ale nauczylismy sie siebie wzajemnie i teraz jest duzo latwiej. Choc nie ukrywam, ze bywalo ciezko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym czytała o naszym Jakubku z początków:) też był bardzo wymagający i również nasłuchałam się niepotrzebnych rad. Słuchaj siebie i puszczaj takie słowa mimo uszu. A jak mocno Cię zdenerwują to stanowczo odpowiedz! "Za dużo go nosisz, przyzwyczaisz" - "Dobrze, przyzwyczaję. Ale to moja sprawa." Najczęściej rozmówcę zatykało i kończyły się docinki :) Mogę Ci tylko powiedzieć, że z czasem robi się łatwiej. A mimo noszenia praktycznie non stop Jakub się nie przyzwyczaił;)

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas początki byly bardzo podobne jak u was. Teraz musze cicho przyznać ,ze jest coraz lepiej. Tez mysalam o chuscie, bo juz mi kegosłup siadał od noszenia. Moje dziecko uwielbiało wszystko robić, ale na mamie. I spac i byc noszone itp. Ciagle slyszalam, że jak tak nauczysz, to dopiero bedziesz miala.. po co ją bierzesz?? a co ja mialam robic.. patrzec jak się drze w lozeczku i nie dotykać? Nie rozumiem. Kiedys nie wytrzymałam i powiedziałam : " Biore, bo to nie jest dziecko z domu dziecka, które jest tylko na karmienie i zmiane pieluchy z lozeczka wyciągane". Taka prawda. Kto ma serce zostawiac 3 tygodniowe dziecko ryczące w łózeczku, bo babcia twierdzi ,że sie przyzwyczai do noszenia. I wbrew wszystkim opiniom, moje dziecko coaraz wiecej czasu umie posiedziec samo. Nie przyzwyczaiło się. No proszę! Nosidełka mamy dwa... kiedys chcialam Grajdołę w to wkomponować, ale mnie pokonało :D Muszę to na spokojnie przeanalizowac - co gdzie wpiąć. Starsza corka nosidla nie lubiła. Ale ta jest calkiem inna. A co do chusty to czekam na wiecej relacji jak wam się z nią żyje.. :)

    OdpowiedzUsuń