Wszystkie ksywki Mikołaja...

Mikołaj dorobił się ich już całkiem sporo, szczególnie że jest z nami niecałe 2 miesiące. Już będąc w ciąży mówiłam do niego Miki, Mikuś - wiadomo. Teraz ksywki wynikają bardziej z jego charakteru.

Tatuś cały czas śmiał się jak mówiłam Mały. A że w "pewnych" momentach synuś skupia się i napina jakby miał zaraz wyskoczyć z progu, to otrzymał ksywkę Małysz ;-)

Wspominałam też kiedyś z jaką pasją Miki zabiera się do jedzenia - w zwiazku z tym powstał Dziki Dzik ;-)

Kiedy brakuje mi już sił, szczególnie gdy kolejny raz zmieniam osiusiane ciuszki, często zdarza mi się mówić Dzieciakuuuuu! ;-)

Mikołaj bardzo lubi jeść, ale lubi też ucinać sobie drzemki w czasie posiłku. Zdarza mu się więc zachłysnąć mlekiem zgromadzonym w buzi - krztusi się więc ten nasz Przepadziwiec ;-)

Z jedzeniem wiąże się też kolejna ksywka - Stary Chłop - tak głośno potrafi sobie beknąć, czasami kilka razy pod rząd ;-)

Pojawiają się też ksywki sytuacyjne tj. Pan Pierdziawka czy Krzykaczka.

Dzisiaj Mikołaj otrzymałby ksywkę Wredotka. A czemu? Już od niedzieli planowałam wyjść z nim któregoś dnia na dłuższy spacer, połączony z zakupami. Wczoraj nie wypaliło, bo mieliśmy gości. Dzisiaj pogoda nawet dopisała, więc wyszykowałam siebie i Małego do wyjścia. Przy ubieraniu był oczywiście płacz ale po chwili Miki się uspokoił. W sumie samo ubieranie nie było straszne, ale zakładanie czapki już tak. Wyszliśmy. Nie minęło nawet 5 minut i musieliśmy wracać. Miki zaczął tak przeraźliwie płakać, że nie mogłam go uspokoić. Po wejściu do domu wyciągnęłam go z wózka i od razu mu przeszło... Nie mam pojęcia o co mu chodziło :-/


P.S. Jak widać moja Maruda już wróciła, oddali go "ci" co go wcześniej podmienili ;-) (jedną z przyczyn tych zmian już znam, ale o tym może następnym razem) Szkoda tylko, że babcia z wujkiem i ciocią przyjechali do Mikusia, kiedy akurat tak bardzo marudził - a jechali z bardzo daleka...

2 komentarze :

  1. Moja mała w wózku nie płacze, ale ubieranie to też katorga. Nie mam pojęcia czemu nie lubi się ubierać w kombinezon na dwór. Bo z przebieraniem ciuszków nie mam problemu to nawet przypada jej do gustu. A przebieranie w kółko osiusianych ciuszków może czasem doprowadzić do obłędu. :)Jeszcze gorzej jak akurat jak zmieniamy pieluchę i małej zachcę się zdrobić dwójkę. Co najśmieszniejsze ona wtedy jest z siebie bardzo zadowolona a ja zastanawiam się jakim cudem przez tydzień nazbierałam tyle jej ciuszków do prania. Ja najczęściej na małą mówię - kruszynka, maluszek, żarłoczek, maruda też się zdarza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moj synek (6miesiecy) przy ubieraniu w kurtke/kombinezon placze jakby ktos go ze skory obdzieral. Nie mam pojecia dlaczego. Twoj synek jest uroczy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń