Hot or not

Do napisania tego posta zostałam zainspirowana. Wiele z Was stworzyło podobne podsumowania... A jako że Mikiemu zaraz "stukną" dwa miesiące, myślę że i ja mogę przedstawić swoją listę.

A więc - nasza hot six:

1. Otulacz i Szumiś "Wishbear" - nasze top of the top z dziecięcych gadżetów. Z początku byłam sceptycznie nastawiona do takich wynalazków ale teraz nie wyobrażam sobie bez nich codzienniego życia. To jedyny sposób żeby Miki pospał bez mamy dłużej niż 3 minuty... Otulacz sprawdził się również w chwilach kiedy wysypka na buzi bardzo swędziała - żaden kocyk nie dawał rady, Miki ma dużo siły i od razu uwalniał rączki.


2. Leżaczek bujaczek "Baby Mix"
To prezent od mojej siostry (wtedy jeszcze nie wiedziała, że ma być matką chrzestną Mikołaja). Sama jej zasugerowałam co by się nam przydało. Wyboru dokonała jednak sama i trafiła w dziesiątkę. Miki uwielbia siedzieć w bujaczku. Jako, że jest bardzo żywym dzieckiem, nie trzeba go nawet bujać - sam się buja :-) Wiszące zabawki szybko mu sią opatrzyły, więc teraz przywieszamy inne.


3. Pozytywka z Myszką Miki
To również prezent, ale już straciłam rachubę od kogo ;-) Miki uwielbia muzykę, więc wszystkie muzyczne zabawki go interesują. Plusem jest także to, że pozytywkę łatwo i szybko się nakręca. No i ta Myszka Miki... :-)


4. Wózek Bebetto Luca S LINE 
Jak narazie jestem mega zadowolona. Wózek nie należy do lekkich ale jest dość zwinny. Spacer po śniegu nie sprawiał większych problemów. Jedyny minus to nieduża torba na zakupy - ale to taki szczegół ;-)


5. Kocyk SMIKI
Jeden z pierwszych prezentów - Miki siedział sobie jeszcze w brzuszku. Jest cieplutki. Ma bardzo ładne kolory i wzór. Małysz skupia na nim swój wzrok. Gdy się karmimy często kradnę sobie skrawek i się nim otulam, chętnie przygarnęłabym taki w  większym rozmiarze ;-)

6. Nosidełko Baby Bjorn
Nowe nosidełka są bardzo drogie ale udało mi się znaleźć używane, zadbane i za grosze. Mikiemu się podoba na tyle, że dziś w nim zasnął :-)


Oraz nasza six not:


1. Przewijak - służył tylko na samym początku. Teraz Mikuś jest zbyt żywiołowy i boję się go tam kłaść. Coprawda już nie płacze przy przewijaniu ale strasznie się wierzga. Przewijak pełni więc rolę półki a my przebieramy się na łóżku.

2. Rożek - od samego początku Miki nie czuł się w nim dobrze. Może dlatego, że było w nim za dużo miejsca na ruch. Niestety przy wyborze sugerowałam się bardziej wyglądem a nie funkcjonalnością - mój błąd.


3. Karuzela - powiesiliśmy nad łóżeczkiem, blisko przewijaka żeby przydała się też przy przewijaniu. Niestety muzyczka gra bardzo krótko i trzeba często nakręcać a to nie wygodne gdy ma się zajęte obie ręce. Miki jest nią nawet zainteresowany, tyle że dosyć rzadko leży w łóżeczku. Więc na razie tylko ładnie wygląda :-)


Edit: karuzela zaczyna się coraz bardziej podobać a że Miki częściej leży w łóżeczku to kto wie... może wskoczy niedługo na listę hot ;-) 

4. Niedrapki - po minucie były ściągane. Lepiej sprawdzają się ciuszki z wywijanym rękawkiem - z tym już sobie Miki tak łatwo nie radzi, choć to pewnie kwestia czasu ;-)

5. Chusta - to zdecydowanie nie to co tygryski lubią najbardziej. Mikiemu nie podoba sią bycie na "uwięzi". Zresztę i mi jakoś nie leży chustonoszenie - nie umiem dobrze wiązać i mam wrażenie, że Małysz wypadnie mi prosto do garnka z zupą ;-) 

6. Tu zostawiam puste miejsce - jest bowiem jeszcze sporo rzeczy, których nie miałam okazji na razie użyć... a niektóre z nich zapewne tu trafią.

No i to by było na tyle. Obiadek na gazie, Miki się budzi... trzeba więc kończyć :-)

6 komentarzy :

  1. oj to u nas bez rożka nie dało się ani karmić ani spać i to do któregoś miesiąca! Co było kłopotliwe zwłaszcza przy wyjściach z domu (schowaj sztywny rożek...), ale cała reszta jakby się zgadzała... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat używam przewijaka. Nie przebieram małej nigdzie indziej. Mam go na komodzie i zawsze stoję z boku, żeby mała nie spadła bo też się wierci. :)Nie wyobrażam sobie ubierać jej gdzie indziej bo zbyt często zdarza jej się posiusiać akurat jak ściągnę jej pampersa. Poza tym ona zdaję się lubić to nasze miejsce do przewijania zawsze się rozgaduję jak na nim leży. :) To samo z chustą u nas się sprawdza dziś dzięki niej ugotowałam obiad. Ale faktem jest ze jej wiązanie to nie lada sztuka wciąż mam problemy z dociąganiem jej. Fajnie, że znalazłaś alternatywę w postaci nosidełka skoro chusta wam nie pasuję. Każde dziecko jest inne. :) Sama ostatnio napisałam posta o naszych wyprawkowych hitach. A o naszych wyprawkowych niewypałach napiszę w innym poście. Bo nad tym muszę dłużej pomyśleć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Otulacz mamy (kiedyś podarowaliśmy synkowi znajomych i okazał się za mały ;)), zobaczymy, czy będzie potrzebny. Miś Szumiś mnie kusi, chociaż cały czas twierdzę, że mąż będzie generował szum. Zawsze to tańsza opcja ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba zamowie tego misia szumisia bo juz slyszalam miliony pozytywnych opinii na jego temat :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń