Comiesięczny raport...

Kolejna wizyta lekarska za nami. Niestety pan doktor nie miał dzisiaj za bardzo humoru - myślałam że sobie tak swobodnie pogadamy. Ale i tak wypytałam (jak to ja) o wszystko co mnie interesowało. Mikuś leży sobie główką do dołu i waży 2500 g. Następną wizytę mamy dopiero za 3 tygodnie - wszystko przez święto 11 listopada, które wypada akurat w środę. Dostałam skierowanie na badania krwi i moczu, by mieć aktualne wyniki w razie porodu przed terminem. Lekarz pobrał mi również wymaz w kierunku paciorkowca (GBS). No i to by było na tyle. Na razie brak jakichkolwiek przeciwwskazań by rodzić naturalnie.
Jak zwykle w kolejce w poradni nasłuchałam się różnych historii. Poród jest oczywiście tematem numer jeden w takich miejscach. Starałam się jednak jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać, bo można zwariować.
Ładna pogoda się dzisiaj trafiła. I całe szczęście, bo dzień już od rana zapowiadał się bardzo aktywnie (przynajmniej w porównaniu z ostatnim leniwym czasem). Poszłam więc sobie spacerkiem do pracy by zostawić zwolnienie. Oby takie słoneczne dni pojawiały się jak najczęściej, bo od razu nastrój się poprawia.
Za chwilę idę też do szkoły rodzenia, zobaczymy czego nowego się dzisiaj nauczę :-)

5 komentarzy :

  1. Tak nie ma co słuchać tych wszystkich historii bo idzie zwariować, ja nie biorę nic do siebie, bo normalnie chyba byłabym przerażona wszystkim co wiąże się z porodem, ale póki co jakoś daję radę i nie przejmuje się co ma być to będzie, oby syn był zdrowy. A pogoda ostatnio nas rozpieszcza i jest cudownie, oby jak najdłużej :)
    Pozdrawiam
    matkapolka89

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słuchaj strasznych historii porodowych, bo tylko popsujesz sobie humor i radosny czas oczekiwania na upragnione dziecko. Poród to tylko chwilka, liczy się wszystko później :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czasami na siłę przeglądam fora internetowe i czytam relacje z porodów... To tylko wywołuje we mnie szereg obaw i myśli typu co jeśli to... co jeśli tamto. Chyba naprawdę lepiej to ignorować niż jak ja wywoływać u siebie niepotrzebną paranoję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja starałam się nie czytać o porodach, nie słuchać i w ogóle, ale czasem ciekawość mnie pokonywała. Ale jeśli jest się już blisko rozwiązania, to lepiej nie zawracać sobie głowy historiami innych, bo każda wygląda inaczej. Najlepiej spokojnie sobie czekać i myśleć o tym jak to będzie fajnie już z dzieciątkiem w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrząc na suwaczek, jesteś dwa dni przede mną z terminem porodu :) Nie słuchaj barwnych historii, a jak już jest ci dane je słyszeć, to wypuszczaj drugim uchem . Każda z nas jest indywidualną jednostką i każda przechodzi poród inaczej. I tego się trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń