Panic at the disco!

Kiedyś - jeden z moich ulubionych zespołów - takie młodzieńcze czasy. Obecnie - stan, który towarzyszy mi wyjątkowo mocno od jakiś dwóch dni. 

Jestem z natury osobą przejmującą się o wszystkich i o wszystko. Wpadam w przesadną panikę dość często. Najbardziej nie lubię na kogoś czekać. Szczególnie jeśli chodzi o bliskich. Gdy dłużej nie mogę się z kimś skontaktować, od razu zaczynam się zamartwiać. Kiedyś wyjechałam do kilka dni do rodziców i nie mogłam się skontaktować z Ukochanym przez długie godziny. W końcu się odezwał i powiedział mi, że jeśli nie odbiera to nie oznacza od razu, że wpadł pod tira. Pomyślałam sobie wtedy od razu "no jasne, ty byś miał w d... co się ze mną dzieje". A po chwili uświadomiłam sobie, że przecież On ma rację. Nie mogę kontrolować w taki sposób jego całego życia. Sama też nie chciałabym być trzymana na tak krótkiej smyczy. Przypominam sobie tą sytuacje zawsze, gdy znowu wpadam w panikę ;-) 

Teraz uzmysłowiłam sobie, że może jeszcze z tydzień, dwa i skończy się mój ciążowy spokój. Już teraz każdy ból, najmniejsze zakłucie w brzuchu stawia mnie w stan zaniepokojenia. Jeszcze nie dawno powtarzałam wszystkim na około, że nie boję się porodu. Na prawdę tak czułam i myślałam, że taki stan się utrzyma. Nie jestem raczej wrażliwa na ból, bo przeszłam w życiu sporo bolesnych chorób. I rzeczywiście bólu się nie boję, bo wiem, że minie a Nagroda jaka mi po nim zostanie, wszystko zrekompensuje. Nie wiem więc z czego, tak na dobrą sprawę, wynika mój lęk. 

Czy chodzi o zmiany jakie mnie czekają wraz z pojawieniem się tego Malutkiego Człowieczka? Nie! Potrzebuję ich, bo moje życie od jakiegoś czasu pozbawione było większego sensu.
Boję się, czy sobie poradzę z pielęgnacją Maluszka? Oczywiście, że tak. Nieznane zawsze powoduje niepokój. Wiem jednak, że z czasem nauczę się wszystkiego - głupia nie jestem.

Myślę jednak, że największy strach związany jest z moimi oczekiwaniami. O dziecku marzyłam od dawna i nie wyobrażałam sobie mojego dorosłego życia bez prawdziwej rodziny. Największe pragnienie pojawiło się jednak ponad rok temu, kiedy dowiedziałam się, że moje zdrowotne problemy mogą uniemożliwić zajście w ciąże. Cóż za ironia losu, prawda? Widok kobiet w ciąży i małych dzieci doprowadzał mnie do ogromnego smutku, czasami i do łez. Nie wahałam się skorzystać z pomocy specjalisty w prywatnej klinice. Wiedziałam, że wiąże się to ze sporymi kosztami - wyjazdy, badania, ewentualne leczenie. Zaryzykowałam jednak i jak widać się opłacało! Po kilku miesiącach przyjmowania leku na regulację cyklu (obyło się nawet bez hormonów) na teście pojawiły się dwie kreseczki. Przez cały czas leczenia a teraz również w ciąży, zastanawiałam się jaką będę matką. Teraz będę miała okazję się tego przekonać. 

Więc to chyba stąd ten lęk, że zawiodę się na swoich wyobrażeniach i jednocześnie na sobie...

A w środku mojego wielgachnego brzuszka albo sportowiec albo tancerz - wieczorami urządza sobie takie dyskoteki, że tytuł posta pasuje podwójnie ;-)


4 komentarze :

  1. Im bliżej, tym strach jest większy. Ja też już odczuwam niepokój, którego nie mogę dokładnie nazwać. Ale to chyba normalne w tym stanie, już na ostatniej prostej. :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak samo. Im bliżej daty porodu tym większy odczuwam niepokój. Czasami sama nie potrafię określić jego powodu. Chyba wiele przyszłych mam tak się czuję przed samym rozwiązaniem. :) Im bliżej tym więcej lęków a i czas dłuży się niemiłosiernie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także się bałam :) Jaką okażę się mamą - bo tak bardzo chciałam nią być, więc powinnam być jak najlepszą, jak sobie poradzę sama z dzieckiem - bo mąż ciągle w pracy, a mam tu tylko Jego... Tak jak Ty porodu się nie bałam, po przygodach z łamaniem kości wiem, że ból to rzecz do wytrzymania ;) I faktycznie, poród to jedno z najwspanialszych moich przeżyć, bolało jak na okres i tyle :D
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że Twoje obawy są w zupełności normalnie, bo ja również nie tyle zaczynam się bać co po prostu obawiać jak sobie ze wszystkim poradzę, no bo jakby nie było matką będę pierwszy raz a do tego, ten mały człowiek będzie potrzebował mnie przez 24h na dobę wiec to też jest wyzwanie.
    Każda kobieta, która pragnie dziecka poradzi sobie na pewno, no bo jakby nie było, instynkt robi swoje :) więc trzymam za Ciebie kciuki jak również za siebie.
    Pozdrawiam goorąco
    matkapolka89

    OdpowiedzUsuń