Mój plan naprawczy...


Nie chcę już być w ciąży! 
Lubię swój brzuszek, ale chciałabym już mieć Maluszka na rękach. Cały dzień czuję się w miarę ok, jednak wieczorem jest po prostu źle... Żadna pozycja nie jest dobra, szukam tej odpowiedniej - ale taka po prostu nie istnieje. Aż się boję pomyśleć co czują kobiety, które mają większy brzuch i sporo przytyły.

Mądre głowy twierdzą, że istnieją naturalne i bezpiecznie sposoby przyśpieszenia porodu. Zaczynam więc wdrażać plan w życie...

Po pierwsze - spacery! Niestety trochę to trudne do realizacji przy panującej za oknem pogodzie. Będę jednak walczyć i ze sobą i z aurą, by codziennie chociaż na chwilę wyjść z domu. Rozleniwiłam się za bardzo ostatnio. Może i dlatego Mikuś jakoś się nie śpieszy do wyjścia?!

Po drugie - schody! Żadnego ułatwiania sobie życia - żadnej windy. Weszłam dzisiaj nawet na 3. piętro w szpitalu. Doczłapałam się co prawda z okropną zadyszką ale jaka byłam z siebie dumna! W domu też mam schody, trzeba się z nimi bardziej zaprzyjaźnić.

Po trzecie - "no stress"! W wielu przypadkach poród przychodzi właśnie w chwili, gdy przyszła mama się po prostu zrelaksuje. A więc przed snem jakiś dobry film. Na dzisiaj w planie "Szczęśliwe dziecko" - reportaż o autorskiej metodzie kojenia płaczu niemowląt dr Harveya Karpa, amerykańskiego pediatry (opiszę później swoje wrażenia).

I w końcu... po czwarte - seks! Przy współżyciu podwyższa się poziom dwóch hormonów - prostaglandyny (jest obecna w spermie i zwiększa rozwarcie szyjki macicy) oraz oksytocyny (powoduje skurcze macicy). Jest to oczywiście opcja dla kobiet, których ciąża nie jest zagrożona - byłoby to niebezpieczne dla płodu. Jednak przypadku braku przeciwwskazań, metoda ta ma same zalety ;-)
Od jakiegoś czasu mam opory przed takim zbliżeniem - Maluszek już przecież nie jest taki mały. Gdzieś tam z tyłu głowy pojawiają się więc wątpliwości, czy to aby właściwe... Ale może narzeczony znajdzie sposób, żeby mnie przekonać hehe :-)

Oby to było już ostatnie zdjęcie...

Jutro zabiorę się też chyba za lekkie porządki. Nawet na blogu małe zmiany, czemu więc nie dokonać jakiś w realnej przestrzeni?! :-)


7 komentarzy :

  1. U mnie pomogły schody spacer i seks :D Chyba tylko dwa dni to trwało, aż zaczęła się akcja porodowa ;) Trzymam kciuki bo wiem, jak bardzo męczy końcówka ciąży...

    OdpowiedzUsuń
  2. A co do seksu, to korzystaj! Brykaj ile się da, bo po porodzie dziecko chyba wyczuwa romantyczny nastrój i ZAWSZE płacze. Ot tak, bynajmniej nie z powodu głodu, chłodu czy pieluszki.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie samopoczucie również się pogorszyło, jest mi bardzo ciężko, to już 28 tydzień, przytyłam 7kg, ale brzuszek robi swoje. Chociaż ja się nie oszczędzam, dzisiaj cały dom sprzątnięty po remoncie. Jednak od jutra postanawiam nadrabiać filmy i odpoczywać, nie chcę wcześniejszego porodu w moim tygodniu.
    Już nie długo koniec. Trzymam kciuki :)
    matkapolka89

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam film Babies na relaks! Fantastyczny dokument :)
    A u mnie niestety nic z tego nie działało, choć wszystko było w ruchu :(

    OdpowiedzUsuń
  5. A zmiany bardzo pozytywne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też pod koniec nie mogłam się doczekać, żeby w końcu trzymać małą na rękach. A spanie to była istna katorga. Teraz po porodzie w końcu wróciło to do normy. Na szczęście. Pod koniec również chwytałam się ( oczywiście w granicach rozsądku) czego mogłam by przyspieszyć poród. Długie spacery, seks, sprzątanie. Tak naprawdę nie wiem czy to pomogło czy mała w końcu sama zdecydowała się na wyjście :) Życzę Ci szybkiego i szczęśliwego rozwiązania :) to już wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń