Ochotę mam na...

... na pewno nie na kurczaka! Na marchewkę i jabłuszko też nie!

Dzisiaj będzie trochę o jedzeniu. I o ograniczeniach.

Jako, że karmię piersią, będę walczyć, by robić to jak najdłużej (w granicach rozsądku oczywiście). I mimo że czasem mnie boli i jestem uziemniona na łóżku jakieś 75% dnia, to nie zrezygnowałabym z tego, a na pewno nie dla swojej wygody.
Nie stosowałam jak dotąd jakiejś szczególnie restrykcyjnej diety. Jadłam po prostu zdrowo, rezygnując tylko z rzeczy ciężkostrawnych i potencjalnie uczulających. 
I nie wiem czy to wynika właśnie z tego, czy bardziej z naturalnej, rozwojowej kolei rzeczy... ale od kilku dni Mikuś strasznie cierpi z powodu bolów brzuszka a na buzi pojawiły się czerwone krostki. Napina się, płacze przed zrobieniem kupki i puszcza sporo bączków... Strasznie mi go szkoda! Pomagają chwilowo ciepłe kompresy i delikatne masaże brzuszka. Wczoraj podałam mu też herbatkę koperkową, ale nie umiał sobie poradzić z butelką i wypił kilka łyczków tylko... resztę wypiła mamusia (a fuuuuu!).
Noc była dosyć spokojna, ale nad ranem znowu ten okropny płacz...

Postanowiłam więc sprawdzić czy może przypadkiem nie uczula go nabiał - w mojej codziennej diecie jest go naprawdę sporo... Od dzisiaj więc nie jem nic pochodzenia krowiego. Przez kilka dni będę go obserwować i zobaczymy czy znajdzie się winowajca... 
Obawiam się trochę o to, co będę jadła - szczególnie, że za kilka dni Święta...

Może panikuję za bardzo, ale nie potrafię tak bezczynnie patrzeć jak synuś cierpi. Na wadze przybiera prawidłowo - widzę to nawet po pierwszych przyciasnych ubrankach. Obawiałam się o to trochę, bo Miki jest typem degustatora - je często a niedużo (ale widocznie tyle mu wystarcza). Pewnie też dlatego w dzień ucina sobie raczej krótkie drzemki - matka za dużo w domu nie może zrobić, bo syn po chwili wzywa ;-) 

Jestem taka matka-wariatka! Co chwilę o coś się martwię. Jak jedna rzecz sie wyjaśni, zaraz jest coś nowego do przemyślenia...

3 komentarze :

  1. U nas do tej pory Miki woli jeść często i mało. A jeśli chodzi o nabiał to ja go nie jadłam na początku karmienia piersią. Dopiero zaczęłąm wprowadzać potem razem z innymi alergizującymi produktami, powoli. Ale to wcale nie musi być alergia. Mogą to być zwykłe, noworodkowe sprawy i może (stery labo i niestety) trzeba je po prostu przeczekać. Jednak zawsze warto się upewnić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jem wszystko, łącznie z grzybami, surową rybą, serami pleśniowymi,bigosem... Mimo, że moja super teściowa próbowała mi wmówić, że dziecko ma ból brzuszka przez to, że zjadłam czekoladę nie chciało mi się w to wierzyć i miałam rację. Moja córcia zaczęła mieć kolki od trzeciego tygodnia do ósmego. Wcale nie przez moją dietę a przez łykanie powietrza. Jadła przez ponad 40 minut - szło jej topornie... Aż po drugim miesiącu usprawniła jedzenie i kolki zniknęły! Dobrze,że nie dałam sobie wmówić, że to przez moje jedzenie, bo bym pokutowała niepotrzebnie. A wysypka może być przez kosmetyk, proszek do prania, co prawda nie moja córka, ale JA dostałam uczulenia od jej płynu do kąpieli J&J...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie karmie piersia, ale od kuzynki wiem - ona daje malemu cycka- ze na bol brzuszka, baczki i kolki pomagaja krple delicol. Ona robila to tak ze wyciskala sobie troszke mleczka na lyzeczke w to 5 kropli, maly zlizywal i bylo mu po tym lepiej :) moze tego sporobuj :)

    OdpowiedzUsuń