Pierwszy tydzień naszej WIELKIEJ PRZYGODY

Chciałabym napisać, że to najwspanialszy okres w moim życiu - tak jednak nie jest.
A powody?

Mikołaj przyszedł na świat przez cesarskie cięcie - dystocja szyjki macicy, brak rezultatów po indukcji oksytocyną. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że szyjka pełni tylko funkcję dekoracyjną i u mnie tak właśnie było. Z wielką zazdrością patrzyłam na kobiety, którym odchodziły wody, które płakały z bólu przy skurczach... Ja ciągle czekałam na decyzję - co dalej z nami?! Byłam wykończona psychicznie. Taka ciągła niepewność przyczyniła się też pewnie do tego, że po porodzie straciłam zapał do macierzyństwa... Opiekowałam się maluszkiem ale sprawiało mi to trudności - wśród położnych było niewiele takich, które szczerze pomogły. Zazwyczaj wychodziły z założenia, że muszę sobie dać radę...
Mikuś w szpitalu bardzo dużo płakał, ja nie spałam po nocach i wyglądałam jak zombie. Ale najgorsze miało dopiero nadejść...

Po czterech dniach lekarz na obchodzie stwierdził, że z jego punktu widzenia nie ma powodów by dalej leżeć i możemy iść do domu. Trzeba jednak poczekać na decyzję pediatry. No i klops! Wysoki poziom bilirubiny - Maluszek trafia do inkubatora pod lampy! Jak mnie ta informacja rozwaliła od środka - hormony tak zaczęły buzować, że przez dwie doby naświetlania wylałam hektolitry łez.
Mikołaj, i tak dziecko dosyć żywiołowe, w inkubatorze nie umiał spokojnie uleżeć. Co chwile ściągał sobie opaskę z oczu. Karmiłam go na zmiane mlekiem swoim odciągniętym i modyfikowanym... Przez dwa dni nie mogłam go przytulić - jemu też to wyjątkowo nie pasowało. To były naprawdę najgorsze dni w moim życiu! Wiem, że żółtaczka to u noworodków stan normalny ale moja słaba psychika po prostu nie dała sobie z tym rady...

W końcu nadeszła upragniona niedziela! Wypuszczono nas do domu! Późnym popołudniem, ale najważniejsze że w końcu wypuszczono. Z okazji mikołajek Mikuś został dosłownie obsypany prezentami. Przyjechali nawet moi rodzice i siostra. Poczułam jakby z serca spadł mi ogromny głaz!

Pierwsza nocka była super. Mały obudził się trzy razy na karmienie, nie marudził specjalnie. Dzisiejsza noc już była mniej idealna - próbowaliśmy położyć go spać w łóżeczku (jak dotąd spał przytulony do cycusia) i dawało to mierne rezultaty. Otwierał oczy po 10 minutach od przełożenia więc kursowałam tak przez pół nocy. Aż w końcu skapitulowałam... i Mikuś wylądował znowu w naszym łóżku. Będę z tym walczyć, jednak na razie muszę się nacieszyć tą bliskością, która została nam na chwile zabrana...

Oczywiście rana mnie boli, sutki mnie bolą i większość dnia chodzę jak koszmar z ulicy Wiązów - jednak gdy spojrzę na mojego synusia zapominam o tym wszystkim co jest przecież nieważne!

Chaos w tym poście może wynikać z tego, że piszę z telefonu a mały ssak leży obok przyssany do swojej mleczarni ;-)



9 komentarzy :

  1. Współczuję, że miałaś takie problemy, ale ważne że już jest dobrze i możesz już cieszyć się synkiem :)Moja mała na początku też nie chciała spać sama, le teraz śpi w swoim łóżeczku nad ranem około 6 jak się budzi i ją karmię to zostaję już ze mną w łóżku i śpimy razem do 9 :) ale noc przesypia sama :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odkładaj Maleństwa do łóżeczka. Ono bardzo przeżyło te dwa dni bez Ciebie i pragnie być przy Tobie jak najbliżej przez cały mozliwy czas. Noworodki nie rozumieją jeszcze, że one i ich mamy to dwa oddzielne ciała, przecież od zawsze były jednością. Na samodzielne spanie przyjdzie jeszcze czas, daj sobie odpocząć po szpitalu i porodzie, leż z dzieckiem a będzie Ci po prostu wygodniej. U nas bylo wspólne spanie przez dwa miesiące i Karmel śpi sobie już spokojnie sama w łóżeczku, bez problemu :) Życzę dużo zdrówka dla was!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, przykro, że od początku mieliście takie problemy. Oby od teraz już było tylko lepiej! I nie przejmuj się braniem małego do siebie, oboje potrzebujecie i bliskości i snu. A łóżeczka nauczy się w swoim czasie. Powodzenia w nadchodzących dniach!

    PS Zdjęcie też dodałaś z telefonu? Ja nie mogę tego rozkminić :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymajcie sie! Poczatek straszny ale juz bedzie lepiej :) Jak teraz patrze na tego mojego brzdaca to mam absolutnie gdzies trudny porod, nieprzespane noce i wszelkie inne "trudy macierzynstwa". Jest tutaj! I nic wiecej nie ma wiekszego znaczenia. Poczekaj na pierwszy usmiech. Nie ma nic piekniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zauważyłam żadnego chaosu :D Tak niestety jest, że początki są trudne. Moja mała też miała żółtaczkę i tydzień spędziłyśmy w szpitalu przez to. Ale akurat trafiłyśmy na dobry szpital, z dobrą opieką medyczną, która we wszystkim pomagała i z dobrymi lampami, na skutek czego Laurka leżała pod lampami tylko jedną dobę i mogłam ją wyciągać na karmienie. Dzięki czemu nie miałyśmy z karmieniem żadnego problemu no i mogłyśmy chociaż przez chwilę pobyć blisko. Teraz już będzie tylko lepiej, ważne że masz wsparcie rodziny. Życzę powodzenia na dalszej drodze, bądź silna dla maluszka, ale nie wstydź się łez czy tego, że potrzebujesz pomocy, proś o nią. My mamy też jesteśmy tylko ludźmi, nie robotami. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuje szczerze. Właściwie to trochę przerażające. Mój czas niedługo też nadejdzie i zaczynam sie coraz bardziej stresować. Zobaczymy. Trzymam za was kciuki. Z czasem na pewno będzie coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hormony maja ogromna moc!!! Domyslam sie co moglas czuc. Najwazniejsze ze wychodzisz na prosta :)
    Powodzenia Ci zycze i coraz wiekszej milosci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję "małego szczęścia". Miałam podobnie jak Ty cesarka, problemy maluszka z bilirubiną.
    Trzymam za Was kciuki. Najlepsze przed Wami.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko ne słuchaj dobrych rad typu, ze jak nauczysz s
    pac z Wami w łóżku to tak juz zostanie. Od wszystkigo idzie dziecko odzwyczaic. moja pociecha ma miesiac i od poczatku spi ze mna, bo jak to mówią " nie sztuką jest uśpić...sztuką jest odłożyc" a ze moje dziecko nie jest na piersi, to pierwsze dni chciałam jej dac jak najwiecej bliskości. Jak przyjdzie pora i poczuję taką potrzebę to zaczniemy się uczyc spac w lózeczku, póki co tak mi wygodniej, tym bardziej, że młoda ma jeszcze niemowlece odruchy i co chwile sie przebudza.

    OdpowiedzUsuń